Od czasu, kiedy Robert Kubica jest pełnoetatowym kierowcą Formuły 1, w naszym kraju znacznie wzrosło zainteresowanie tą dyscypliną. Zresztą, podobnie było np. ze skokami narciarskimi, wcześniej nikt o nich nie mówił, a teraz wszyscy są fachowcami, tym razem od F1.
Jednak tylko niewielka część z nich zdaje sobie sprawę z tego, że na świecie istnieje nie tylko Formuła 1. Należałoby wspomnieć o najsłynniejszym wyścigu samochodowym – 24 godzinnym maratonie Le Mans. O jego legendzie niech świadczy fakt, że kiedyś Jacques Villeneuve powiedział, po tym, jak został mistrzem świata w Formule 1, że jego marzeniem jest jeszcze start w Le Mans. Podstawowym elementem różniącym ten wyścig od F1 jest to, że biorą w nim udział zupełnie inne pojazdy: prototypy i GT oraz to, że na jedno auto przypada kilku kierowców. W tym wyścigu jest ich trzech i zmieniają się oni za kierownicą podczas pit stopów w czasie gdy mechanicy tankują i zmieniają koła.
A w Polsce? Od kilku lat królują wyścigi długodystansowe, co prawda nie 24 godzinne maratony, ale seria 3 godzinnych wyścigów mistrzostw Polski. Podobnie też jest u naszych sąsiadów w Czechach i na Litwie. Niektóre rundy naszych krajowych mistrzostw odbywają się wspólnie z czeskimi w Brnie i Moście. Głównym tego powodem jest niewystarczająca ilość torów. W Polsce mamy dwa obiekty, a w zasadzie jeden w Poznaniu, pozostawiający wiele do życzenia. Na drugim torze w Kielcach zostało zawieszone rozgrywanie wyścigów ze względów bezpieczeństwa.
Na Litwie rozwiązali problem torów i raz w roku organizują bardzo dużą wyścigową imprezę Palanga 1000 km. Trwający ponad 9 godzin wyścig rozgrywany jest na ulicach nadmorskiego kurortu i przyciąga dziesiątki tysięcy kibiców. W wyścigu bierze udział ponad 60 samochodów, a wśród nich nie brakuje takich pojazdów jak Ferrari, czy Porsche. Właśnie za kierownicą Porsche 911 GT3, w tym wyścigu pierwszy raz wystartowali Polacy Maciej Marcinkiewicz i Paweł Potocki. Już podczas kwalifikacji Maciej Marcinkiewicz uzyskał trzeci czas, co tylko potwierdziło litewskie rokowania. Niestety podczas wyścigu, awaria techniczna spowodowała długi postój na naprawę i wyeliminowała ich w ten sposób z walki o najwyższe lokaty. Jednak Polacy pomimo ogromnej straty nie poddali się i walczyli do końca, co bardzo spodobało się kibicom. Ostatecznie dojechali na trzecim miejscu w klasie GT.
Polskie mistrzostwa długodystansowe odbywają się w Poznaniu, Moście i Brnie. Może nie są aż tak bardzo popularne jak u naszych północno-wschodnich sąsiadów, ale również gwarantują atrakcyjną dla kibiców rywalizację. W każdym wyścigu bierze udział ponad dwadzieścia samochodów. A w wyścigach łączonych z czeskimi ponad 50. Rywalizacja Porsche, Ferrari, czy Lamborghini z autami DTM jest bardzo atrakcyjna.
Od kilku lat w Mistrzostwach Polski biorą udział dwa włoskie zespoły, Partnersport oraz No Stress Motorsport.
Enrico Buscema jeden z założycieli No Stress, w tej chwili prowadzi własny team – Partnersport, który dysponuje najnowszym autem wyścigowym, oczywiście włoskim, Ferrari 430 Scuderia GT3. W swoim zespole ma dwóch polskich kierowców: Macieja Marcinkiewicza i Macieja Stańco. Drugi team to wyłącznie włoscy kierowcy. Fabio Ghizzi, Luiss Scarpacio i Mateo Cressoni startują Ferrari 430 GT2. Obie włoskie ekipy należą do ścisłej czołówki mistrzostw i mają już na swoim koncie tytuły mistrzowskie, wszystkie zdobyte za kierownicą włoskich pojazdów takich jak słynna Lancia Delta Integrale, Ferrari 355, Ferrari 360 i Alfa Romeo. Na wyścigach są rywalami, ale w życiu prywatnym przyjaciółmi. Prawdziwa wielka włoska rodzina.
W minionym sezonie, rywalizację mistrzostw Polski zdominowały Porsche zespołu Lukas Motorsport, chociaż wiele wskazywało, że na czele może być Ferrari.
Jak się okazuje kibicom wyścigów samochodowych z bliższych wycieczek nie pozostaje tylko wizyta raz w roku na Grand Prix Węgier. Warto pojechać do Poznania, czy odwiedzić naszych południowych sąsiadów. A wizytę na morderczym wyścigu ulicznym na Litwie można jeszcze połączyć z urlopem. Przecież to jeden z największych kurortów nad morzem Bałtyckim.