Wirus, pandemia, doktor

0
129

Język łaciński uznawany jest dziś za język martwy. Oznacza to, że jest to język, którym nie posługuje się żadna grupa etniczna, znająca go jako język rodzimy. Podobnie określić można język starogrecki, który pomimo tego, iż nie jest już używany przez nikogo jako język ojczysty, według wielu badaczy nie może zostać uznany za język martwy, ze względu na to, iż greka starożytna tak naprawdę oddzielnym językiem nie jest, a jest dawnym etapem ewolucji języka greckiego, którego używa się do dziś. Pomimo problemów związanych z klasyfikacją, niewątpliwie sytuacja łaciny i starogreckiego jest bardzo podobna. Jest to też główny powód, dla którego oba te języki na przestrzeni wieków zniknęły z wielu miejsc: w kościele zastąpiły je języki narodowe, podobnie stało się w literaturze, na długi czas językiem dyplomacji stał się francuski, a dziś, by porozumieć się z osobą z innego kraju, której języka nie znamy, sięgamy najczęściej po angielski.

Są jednak pewne obszary, w których języki te dalej pełnią swoją funkcję. Jednym z nich jest medycyna, w której poza łacińską nomenklaturą stosowaną przy opisie anatomii lub wszelakich organizmów, grecko-łacińskie rdzenie widoczne są w wielu słowach medycznych i około medycznych używanych na co dzień.

Wirus
Spójrzmy przykładowo na słowo wirus. Jest to słowo, które w oczywisty sposób zyskało w zeszłym roku na popularności. „Wirus”, czyli „cząsteczka zakaźna o submikroskopijnych rozmiarach”, jest słowem występującym w podobnej formie w wielu językach: we włoskim jako „virus” i tak samo w języku angielskim. Jest to słowo wywodzące się z języka łacińskiego. Warto zauważyć, że słowo to z łaciny przeszło do języków współczesnych w większości w formie niezmienionej, choć zmieniło znaczenie. Łacińskie „virus” oznaczało bowiem coś dużo bardziej namacalnego: truciznę, szlam, skażoną ciecz lub zepsucie. Dopiero w nowożytności zaobserwować można łacińskie „virus” w naszym rozumieniu. Co ciekawe, łacińskie słowo „virus” było praktycznie nieużywane w liczbie mnogiej (dopiero w łacinie średniowiecznej), ze względu na rzecz, którą określało. Zasada ta przetrwała także w języku włoskim (jest to słowo nie podlegające deklinacji), choć użytkownicy polskiego uznają za naturalną liczbę mnogą „wirusy”.

Pandemia
Spustoszenie jakie wywołał w ciągu ostatniego roku wirus wynika między innymi z jego rozprzestrzenienia. Aktualnie mówi się o pandemii wirusa COVID, którą poprzedziła także jego epidemia. Oba pojęcia pochodzą z języka starogreckiego (być może przez łacinę) i zawierają w sobie słowo „δῆμος” (dêmos), oznaczające „lud”. Epidemia to określenie na sytuację, w której w jakimś miejscu w określonym czasie liczba przypadków zakażeń jest większa niż oczekiwana. Słowo to zawiera w sobie przyimek „ἐπί” (epí), który znaczy tu „na”, „nad”, lub „wobec”. Jest więc to coś co dotyka ludu, jakieś społeczności. Pandemia z kolei posiada w sobie słowo „πᾶν” (pân), które oznacza „wszystko”. Pandemia oznacza więc sytuację, w której dana choroba dotyka całości ludzkości (porównaj z łacińskim „pandemus”, znaczącym „dotyczący wszystkich”) – jest stanem globalnej epidemii.

Doktor
Oczywiście nie tylko w terminologii medycznej używane są słowa pochodzenia grecko-łacińskiego. Takiego pochodzenia jest również słowo używane bardzo często i w wielu kontekstach, czyli „doktor”. Słowo to pochodzi od łacińskiego „doctor”, które powstało poprzez połączenie czasownika „doceo” (uczę) z sufiksem „-or” oznaczającego wykonawcę czynności. Doctor był więc w rozumieniu łacińskim osobą nie tylko uczoną, ale także nauczającą. Oznaczał dosłownie nauczyciela. Dziś użycie tego słowa różni się w zależności od języka: włoskie „dottore” używane jest na określenie lekarza, choć istnieje również synonimiczne „medico” (od łacińskiego „medicus”, czyli ten, który leczy). „Dottore” jest również tytułem naukowym, którego odpowiednikiem w języku polskim jest „magister”. Znaczenie to lepiej odpowiada łacińskiemu oryginałowi. Polacy w tej kwestii pozostali całkiem wierni łacińskiemu znaczeniu i zdaje się, że także ze sprawami zdrowotnymi chodzą w pierwszej kolejności do „lekarza”, używając bardziej rodzimego słowa.