foto: alfemminile.com
tłum.: Natalia Dąbrowska
Nieraz zadawałam sobie to pytanie: tak czy nie dla glutenu? Czy ma sens dobrowolne rezygnowanie z moich ulubionych produktów w nadziei na niemal cudowne samopoczucie, którego tak naprawdę nikt nie może obiecać?
Podobnie jak wiele osób, jestem częścią tej grupy zrezygnowanych ludzi, którzy żyją z mniej lub bardziej poważnymi objawami i chorobami, mniej lub bardziej kontrolowanymi przez leki, ale takimi, których nie da się całkowicie wyleczyć. Nagle wydaje się, że rozwiązanie jest w zasięgu ręki. Wystarczy małe wyrzeczenie, mała zmiana przyzwyczajeń. Drobnostka, przynajmniej tak się wydaje. W zależności od czasów i mody sprawca wszelkiego zła przybiera różne nazwy. Obecnie nazywa się Gluten.
Nie mówimy oczywiście o chorych na celiaklię lub nadwrażliwych na białko, ale o wszystkich innych (najwyraźniej wielu) osobach, którym – chociaż nie cierpią na żadne rozpoznawalne choroby – zmiana diety pod tym kątem przyniosłaby korzyści. Przynajmniej według tego, co twierdzą zwolennicy diety przeciwnej glutenowi.
Tymczasem rośnie liczba konsumentów, którzy częściowo dokonują zmian w listach swoich zakupów, wybierając coraz więcej produktów pozbawionych glutenu, aby zmniejszyć jego spożycie. Termin „bezglutenowy” jest nieświadomie kojarzony ze stylem życia nie tylko zdrowszym, ale czasami nawet bardziej „light”. Jednak pokazanie tej samej konsekwencji we wszystkich momentach poświęconych na posiłek nie jest takie proste. Moda, nadmiar lub brak informacji, chęć podejmowania słusznych wyborów dla własnego zdrowia. Fałszywe przekonania i stereotypy. Rezultatem jest zawsze chaotyczne i mało świadome odżywianie się. A tymczasem biznes się kręci.
A gdybyśmy tak spróbowali jeść lepiej i zdrowiej? Stawiając na produkty sezonowe (być może ekologiczne) czy odpowiednio dobierając elementy spożywanych posiłków? Doceniając przede wszystkim produkty pełnoziarniste, a nie te rafinowane czy przemysłowe.
W rzeczywistości zboża składają się z wielu części: wewnętrznej – skrobiowej, kiełków lub zarodków, i zewnętrznej – otrębów, które tworzą warstwę ochronną wokół ziarna. W wyniku działań przemysłowych, wprowadzonych razem z nowoczesną żywnością, przyzwyczailiśmy się do postrzegania ich tylko jako oddzielnych produktów.
Ale Matka Natura nie tworzy niczego przez przypadek: błonnik spożywczy przez długi czas uważano za najbardziej pożyteczny dla naszego zdrowia składnik zbóż. Tymczasem dzisiaj coraz więcej danych potwierdza znaczenie innych substancji, które wywołują korzystne efekty, takich jak witamina E i witaminy z grupy B, liczne minerały, takie jak żelazo, magnez, cynk czy selen oraz różne ochronne związki fitochemiczne. Przyjmowane razem wzmacniają nawzajem swoje działanie i stają się wyjąkowo skuteczne w zapobieganiu wielu chorobom, takim jak pewne typy nowotworów, zaburzeniom układu sercowo-naczyniowego, cukrzycy typu 2, jak również w utrzymywaniu prawidłowej wagi ciała.
Kupowanie produktów bezglutenowych i bogatych w mąkę rafinowaną bez rezygnacji z produktów bogatych w cukry i tłuszcze jest wyborem niekompletnym i pozbawionym sensu. Dlatego też zamiast kupować biały, bezglutenowy makaron, spróbujmy tego pełnoziarnistego. Zrezygnujmy z ciastek, przekąsek, słodyczy i innych produktów bogatych w cukry proste i tłuszcze (włączając w to mocny alkohol).
Wzbogacajmy dietę, znajdując w niej miejsce dla produktów spożywczych bezglutenowych z natury: ryżu i kukurydzy, prosa, amarantusa, komosy ryżowej czy gryki. Jak również dla warzyw strączkowych, tak ważnych ze względu na zawarte w nich białko! Oczywiście nie może zabraknąć też miejsca dla owoców i warzyw, dla których nie ma ograniczeń ilościowych i których spożycie zaleca się w pięciu porcjach dziennie (śniadanie, obiad, kolacja i dwie przekąski).