Tajemnicza Aosta

0
100

tłumaczenie pl.: Eliza Kmiecicka

foto: Federico Moro

Aosta, alpejska stolica i skrzyżowanie dróg Europy: historia, sztuka i legendy znad rzeki Dora Baltea i lodowych szczytów. Położona na samym dnie doliny, oddycha w takt starożytnej historii. Newralgiczne skrzyżowanie dróg, które dawniej przecinały Małą i Wielką Przełęcz Świętego Bernarda, a obecnie także tunel Mont Blanc, zachęca śladami pasjonującej przeszłości. Saint-Martin de Corlèans wspomina odległe czasy i snuje opowieści o tajemniczych rytuałach o nieznanych znaczeniach i okolicznościach powstania. Jedna z opowieści mówi o Cordelo, potomku Saturna, przodku Salasów i towarzyszu Heraklesa, który w 1158 r. p.n.e. miał założyć miasto Cordela, jednak wiele pozostałości z czasów rzymskich przypomina o jego historycznych narodzinach.

Przez cały okres średniowiecza da się słyszeć głęboki głos świętego Anzelma, za którym podążały tłumy kobiet i mężczyzn, kształtujących historię i marzenia o mieście światła spowitym w cieniu rzucanym przez góry. Sceneria, będąca inspiracją dla legend pełnych bohaterów, czarownic, duchów, demonów i świętych, którzy dają życie kosmopolitycznemu światu, pozostającemu w ciągłym ruchu. Niczym współczesne miasto, tak samo dynamiczne jak nurt rwącej Dory.

Aosta jest miastem o trzech obliczach: starożytnym, średniowiecznym i nowoczesnym. Różnorodne aspekty, poddane odległym wpływom, a jednak składające się na harmonijną jedność, która nieustannie rozwija się i przekształca, podobnie jak otaczające ją góry, z pozoru nieustannie będące świadkami szaleństwa człowieka, a w rzeczywistości natury, która pozostaje niezmienna. Przechadzając się krużgankami Sant’Orso, wśród zamyślonych cieni tych, którzy od dawna zastanawiali się tutaj nad sensem istnienia oraz nad tym, dlaczego umieramy, przychodzi na myśl starożytna dyskusja tocząca się między tymi, którzy utrzymywali, że „Byt jest, a niebytu nie ma”1 a ich wytrwałymi przeciwnikami, dla których „Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki”rzeki”2. Jednostajność kontra Ruch, niezgłębione Jedno przeciwstawione Całości cyklu.

Wątpliwość, która powraca, gdy spaceruje się wzdłuż prostopadłych osi ulic, które przywodzą na myśl doskonały układ hippodamejski3, pożądany przez rzymskich konstruktorów i stosowany przez ich przodków jako plan mobilnych obozów legionistów: względy bezpieczeństwa, logiki montażu, racjonalnego rozplanowania specjalistycznych funkcji, które odnaleziono w nowych miejskich fundamentach, ułatwiając dzięki swojej regularności realizację oraz spotkania ludzi, wśród schematów znanej już społeczności. Jedność i Mnogość, Stabilność i Zmiana wraz z upływem czasu, co potwierdzają imponujące góry i niespokojna Dora Baltea, zawsze taka sama, a jednak inna.

Niemniej jednak, nie jest prawdą, że Aosta jest tylko „trzema miastami w jednym”: istnieje jeszcze czwarte, będące poza Historią i wpisane w Mit. To oblicze jest najbardziej nieuchwytne i dlatego mniej znane. Przez wieki istniejące jedynie w opowieściach przekazywanych ustnie, a następnie zapisane na kartach wątpliwej prawdy przez ręce dbające o subtelność i poszukujące historii poprzednich istnień. Pewnego dnia kilof trafia we właściwy odłamek ziemi i wielokrotnie wzywany dotychczas duch uobecnia się. Z zatwardziałością kamienia i zadziwiającą lekkością treści trudnych do rozumienia. Wówczas jest się zmuszonym do cofnięcia się w wątkach ludzkich historii, aby zapuścić się w zakamarki epok nakreślanych jedynie impresjonistycznie. Umykają imiona, miejsca stają się niepewne, a fakty pozostają niewiadomą. Mimo wszystko, są tam dostępne świadectwa, są tam przed nami i obserwują nas pełne szyderstwa w oczekiwaniu na to, aby zostały odczytane. O ile kiedykolwiek nam się to w ogóle uda.

Wystarczy jedynie zbliżyć się do Aosty, a pytania już zaczynają się piętrzyć. Przychodzą na myśl Cordela oraz Salasowie, o których czyta się na kartach historii i których wspomnienie można odnaleźć w nazwie rzymskiego miasta: Augusta Pretoria Salassorum. Tutaj, jednakże, zderzamy się ze znacznie starszą rzeczywistością, osadzoną w odległej epoce, w piątym tysiącleciu przed naszą erą, o nieokreślonym zarysie i mglistej formie. Pełne tajemnic rysunki na kamieniach dostarczają nieznanych dotychczas wiadomości. Znaki przypominające ślady, będące efektem działania zjawisk atmosferycznych w skałach. Być może stanowi to dowód na dawne silne powiązanie między istotami żywymi a środowiskiem.

Ironią jest, że pradawne ślady znajdują się po stronie miasta przeciwnej do trasy tych, którzy podążają w górę doliny z Ivrei, a która to w czasach rzymskich nosiła nazwę Eporedia. Dla nas ślady te stają się w związku z tym praktycznie elementem końcowym wizyty, która zaczyna się, natomiast, od mostu, który powstał, aby dać możliwość przekroczenia strumienia Buthier i dostania się do miasta. Jakby ukryty architekt z Kosmosu chciał złączyć ze sobą początek i koniec miejskiej przygody, podążając za pewnego rodzaju cyklicznością historii życia. Ta, która rozprzestrzenia się przed naszymi oczyma, przepełniona sugestiami ukrytymi w pozornie uporządkowanym wzorze kurtyny zdarzeń i budynków, podporządkowanych ściśle określonym zasadom. Historia z kolei ponownie okazuje się jedynie drzwiami wejściowymi do całkowicie innej podróży: otwartej dla tych, którzy jej pragną i mają odpowiednie nastawienie na Głębię Wiedzy. Ta iskra wydostaje się z głębin, odbijając zachód słońca na lodowcach przytulonych do skał, wysoko w górze.

„Mistyczny” to przymiotnik pochodzący od greckiego „mystikòs”, należącego natomiast do tej samej rodziny słów, co rzeczownik „mystêriòn”. Wspólnym rdzeniem tych słów jest „my-”, wchodzące w relację z czasownikiem „my’ò”, który oznacza „zamykać”. „Mystêrion” odnosi się więc do tego, co powinno pozostać „w zamknięciu”, w rozumieniu tajemnicy. W liczbie mnogiej („mystêria”) służy do wskazania określonych kultów, w których można było uczestniczyć jedynie po tym, gdy zostało się zaakceptowanym oraz po przejściu serii rytuałów wprowadzających. W takim momencie wierny stawał się „mystês”, a więc wtajemniczonym.

W starożytnym świecie greckim, jednymi z najbardziej znanych misteriów były te z miasta Eleusis, skoncentrowane wokół bóstw matka-córka, Demeter oraz Kory-Persefony. Nie zapominając o innych, takich jak te z Samotraki z parą Cabirów, orficy i bachici, przy czym te dwa ostatnie miały wyjątkowe znaczenie w rzeczywistości greckiego i rzymskiego świata. Przenikanie starożytej kultury misteriów do żył nowej, rodzącej się religii, doprowadzi do powstania mistyki chrześcijańskiej, zarówno tej katolickiej, a więc zachodniej, jak i prawosławnej, czyli wschodniej.

Tak samo jak w przypadku spotkania tradycji żydowskiej z filozofią grecką, a szczególnie z neoplatonizmem hellenistycznym, powstaje podwalina chrześcijaństwa, tak korzenie mistyki można odnaleźć w duchowości starożytnych misteriów i tak jak one, pokłada nadzieje na ekstazę, czyli na wydostanie się duszy z ciała w celu osiągnięcia duchowego uniesienia, mogącego wywołać bezpośrednie spotkanie z niepoznaną Otchłanią Boga, w nagłym natchnieniu, które jest w stanie wszystko wyjaśnić i zmienić. Uwalniając od więzów ciała i wprowadzając wiernego w przestrzeń prawdy absolutnej.

Jeśli dobrze się nad tym zastanowić, czy nie to właśnie spotyka tych, którzy wspinają się, podążając, tak jak my, dawną drogą Galii i wkraczają w dolinę Dory aż do przepełnionego magią miasta wzniesionego na stożku Buthier? Kiedy wzrok błądzi pośród milczących świadectw z przeszłości i to z nich czerpie siłę, aby dostać się aż do górskich szczytów, tak samo bliskich co znajdujących się w nieokreślonej odległości? I to właśnie tam wędrowiec gubi się w bezgranicznym pustkowiu nieskończonej przestrzeni, która doskonale odzwierciedla pełnię Wszechświata?

Zawrotność myśli całkowicie pustej, pozbawionej nawet samej siebie; dźwięk ciszy, która przemienia się w muzykę; delikatna wibracja, która przekształca się w bezruch: Aosta jest właśnie tym. Tajemnicza, ponieważ jest nasycona tajemnicą i tym samym jest mistyczna dla każdego, kto ma ochotę i potrafi uchwycić jej ulotną duszę. Z drugiej strony jednak, dusza ta zawsze jawi się przed naszymi oczyma. Aby ją zobaczyć, wystarczy jedynie być wystarczająco „wyedukowanym”, a więc wtajemniczonym. Ponieważ prawdziwa „tajemnica” każdego z miejsc zawiera się w Prawdzie o nim, a ona zawsze jest tuż przed nami. Poznaj to, co przed tobą, a ujrzysz to, co ukryte. „Nie ma bowiem nic tajemnego, co nie stanie się jawne, ani nic ukrytego, co nie będzie poznane i nie wyjdzie na jaw”4.

Czy kiedykolwiek zdarzyło się nam zatrzymać, aby zastanowić się nad tym, ile z tego jest prawdą? Nawet najbardziej niezwykłe odkrycia często musiały czekać na to, aż ktoś je zauważy, w wielkiej prostocie. To fakt, powszechnie akceptowany. Począwszy od środowiska naukowego. Nowe to interpretacja istniejącego. Przetasowanie kart, a tak właściwie, elementów mozaiki. Jeśli będziemy oparcie obstawać przy układaniu ich wciąż w ten sam sposób, za każdym razem otrzymamy identyczne kompozycje. Natchnienie to nic innego jak intuicja, pozwalająca spojrzeć    na te same elementy z innym zamysłem. Być może wiedza zgromadzona jest w nas i wszędzie wokół nas, dana raz i od tego momentu dostępna na zawsze i dla każdego. Nie ma więc wiedzy bez nieustannego wysiłku sprawiającego, że się o niej pamięta. Jak twierdził Platon.

Właśnie z tego wynika znaczenie pamięci oraz obsesja, którą niektórzy odczuwają wobec konieczności jej zachowania. Pomimo destrukcyjnego oddziaływania czasu, przy wsparciu tych wszystkich, którzy zapominają, kim tak właściwie są. Kamienie, poukładane zgodnie z porządkiem natury lub porozrzucane w ruinach, stają się bezcennym wsparciem. Razem z Historią i historiami. Do zrozumienia niezbędne są wszystkie te elementy.

Miasto jest niczym żywy organizm: rodzi się, zmienia, może także umrzeć. Kiedy tak się wydarzy, niekoniecznie jest to wyrok wieczny. Wystarczy chociażby jedna osoba, która w chwili natchnienia opowie o nim jako pisarz, malarz, rzeźbiarz, muzyk czy architekt, aby ulice i place mogły znowu zacząć oddychać, pozostając z nami w dialogu. To cud, który wykracza poza granice czasoprzestrzenne. Aosta jest na to dowodem. Wystarczy na nią spojrzeć. Potrafisz to zrobić. Podróż właśnie się rozpoczyna. 

 

1 Tłum. własne.

2 Heraklit. W: Władysław Tatarkiewicz: Historia filozofii. Wyd. XXII. T. I: Filozofia
starożytna i średniowieczna. Warszawa: PWN, 2007, s. 32.

3 Od Hippodamosa z Miletu, greckiego architekta i projektanta miejskiego, któremu
przypisuje się wynalezienie planu ortogonalnego w nowych założeniach miejskich.

4 Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Wydawnictwo Święty Paweł. Radom
2008.