Joanna Ewa Janusz
Trudne początki zarówno pod względem językowym jaki i ze względu na odległość od domu. Płacz do telefonu i rozdarcie. Tylko dzięki moim rodzicom oraz naszym przyjaciołom nie popadam w przygnębienie. Czym byłoby życie bez rodziny i przyjaciół? To dzięki nim nasze życie nabiera pogody ducha, radości i pewności. Było to doświadczenie, które nauczyło mnie czym jest rodzina i przyjaźń. Gdybym nie podjęła się tego wyzwania, prawdopodobnie nie odkryłabym do końca co znaczy być naprawdę kochaną przez tak wiele osób, które podtrzymywały mnie na duchu i otaczały troską na każdym kroku. Do dziś przechowuję wszystkie listy, które regularnie otrzymywałam od moich rodziców, krewnych i przyjaciół. Dużo pisałam, przelewając moje odczucia na papier. Czułam, że otwieram się na ludzi. Nasz Aroldo nie raz stwierdzał: “za ciasno ci było w tej twojej mieścinie”. Dzięki moim rodzicom i za sprawą Arolda nie zniechęcam się do dalszej nauki pomimo pewnych trudności z niektórymi przedmiotami. Studia dają mi ogromną satysfakcję i silną motywację. Studiowanie poza granicami kraju pomaga mi w zrozumieniu świata, a nabyta wiedza w odnalezieniu się w nowej kulturze odmiennej od tej, do której byłam przyzwyczajona, pomaga mi uporać się z nostalgią poza domem w Polsce, bo obecnie mam przecież dwa domy. Czuję jak bardzo mi brak mojego braciszka, ale na szczęście mam możliwość powrotu do domu co 3 miesiące. Ważne chwile na przemian przeplatane są radością i smutkiem, ale chęć ukończenia studiów dodaje mi siły w dążeniu do celu. Przyjaźnie zawarte w tym czasie i kontynuowane do dzisiaj dodają mi skrzydeł i sił. Wynik pierwszego egzaminu jest dla mnie ogromną satysfakcją. Udało się, ale to dopiero początek. Przede mną jeszcze wiele lat. Buduję mój własny świat na obczyźnie. Oczywistym jest, że nie brak trudnych chwil, ale jeśli mamy przy sobie osoby, które darzą nas uczuciem jak własną córkę i siostrę, wszystko wtedy staje się prostsze do przejścia. Czuję, że moja osobowość się zmienia i uczę się pokory. Wiem co oznacza otrzymać pomoc, żyć w rzeczywistości odmiennej od tej, do której przywykłam, być zrozumianą i poznać istotę tolerancji. Są to odczucia, dzięki którym powoli pozbywam się mojego nie zawsze dobrego charakteru. Moje studenckie życie posuwa się naprzód i koniec studiów wydaje się być już realny i bliski, aż tu nagle pewne nieszczęście spotyka naszego Arolda. Dostaje on poważnego udaru mózgu właśnie w tedy, kiedy zapada tytuł mojej pracy magisterskiej. Czas bolesny, przede wszystkim dla członków rodziny, jak i licznych przyjaciół. Mariadele nie opuszcza na krok swojego małżonka i nie daje nigdy odczuć cierpienia, z którym boryka się dzień w dzień. Nieustannie i z wyrazem anielskiej cierpliwości na twarzy towarzyszy małżonkowi w jego doli. Jest to niezwykła a zarazem prawdziwa miłość pomiędzy małżonkami. Moja praca magisterska posuwa się naprzód za sprawą jednego z synów Arolda, który bierze na siebie obowiązek ojca, pragnącego wspomagać mnie podczas pisania pracy. Wspólnie porządkujemy dokumenty, które skrupulatnie zebraliśmy z Aroldem jeszcze przed udarem mózgu. Nie mogę zawieść człowieka, który miał tyle serca nie tylko dla mnie, ale dla wielu innych osób. Ileż łez wylaliśmy przez tą przykrą sytuację. Aroldo, tak pomocny do tej pory, teraz jest przykuty do łoża nieruchomy. Praca magisterska prawie gotowa, jeszcze wydrukowanie i mogę oczekiwać na upragniony dzień obrony. To niesamowite, że niedługo będę mogła powrócić do mojego utęsknionego domu. Wszystko zostanie gdzieś za mną. Zostawię już niedługo mój świat stworzony na obczyźnie: przyjaciele, rozrywki, zainteresowania itd. Moje serce odczuwa smutek, ale chęć bycia przy rodzinie zaważy na wyborze i rychłym powrocie do domu. Wiem, że i tak prawdziwi przyjaciele pozostaną na zawsze, gdziekolwiek bym nie była. Będę mogła zawsze na nich liczyć i utrzymywać z nimi kontakt telefoniczny czy listowny. Przebywanie za granicą to piękne doświadczenie, ale moją ojczyzną jest Polska.
Nastaje dzień obrony. Towarzyszą mi najbliżsi przyjaciele, którzy nieustannie towarzyszyli mi podczas studiów (Daniela i Fabio, Alba z Daniele, Teresa z całą swoją rodziną), mój brat Wiktor, który specjalnie przyjechał z Polski aby mnie wspierać w tym jakże ważnym dla mnie dniu oraz wiele innych osób obecnych duchem. Kolejne emocje: radość i wzruszenie mieszające się ze smutkiem. Coś zostawiam, a jednocześnie coś zaczynam. Pełna optymizmu wsiadam z bratem do pociągu, który rusza w stronę domu. Przyjaźnie zawarte we Włoszech okazują się jeszcze bardziej zażyłe na odległość. Irmi, którą poznałam w pociągu podczas moich licznych podróży do Polski, Marì i wiele innych osób, z którymi pozostaję w kontakcie. Wkrótce rozpocznie się nowy rozdział w moim życiu z nową rzeczywistością. Mam mój upragniony dyplom a przy sercu liczne przyjaźnie oraz doświadczenia. Decyduję się na obranie drogi tłumacza. Zostaję przyjęta do biura tłumaczeń świadczącego usługi dla Fiata. Stawiam pierwsze kroki w zakładzie, gdzie nie wystarcza już moje przygotowanie literackie, a zatem muszę się przyłożyć i poznać słownictwo z branży samochodowej. Uczestniczę w wymianie informacji pomiędzy różnymi krajami. Moja dusza romantyczki jest znowu usatysfakcjonowana, bo śmiech i nowe spotkania to coś, czego nie może mi zabraknąć. Moje życie pełne entuzjazmu i wiary w przyszłość przekształca się w bajkę, kiedy w niespełna dwa lata od obrony poznaję mojego męża Włocha. Znowu moje życie musi obrać inny kierunek, lecz tym razem będzie to kierunek powrotu do Włoch. Kolejny raz opuszczam moją Ojczyznę, jednak tym razem dla miłości. W rok po ślubie na świat przychodzi nasza córeczka. Żyjemy radościami i przeciwnościami włoskiej rzeczywistości, która mnie otacza już nie jako studentkę, ale matkę i żonę cudzoziemkę. Przypadki życia są naprawdę tajemnicze i nieodgadnione. Nigdy nie wiemy, w którym momencie nabyte wcześniej doświadczenie zaowocuje tak, jak to stało się w moim przypadku. Po kilku latach przychodzi na świat nasz drugi aniołek, chłopczyk i teraz jest nas czworo. Włochy są dla mnie jak druga ojczyzna, ale Polska to Ojczyzna, do której ciągle wzdycham. Kto wie może kiedyś tam powrócimy.