Produkt obecny w kuchni Dalekiego Wschodu od tysiącleci, którego uprawa sięga trzech tysięcy lat! Mimo że soja jest wykorzystywana coraz częściej również na Zachodzie, to nadal jest źródłem wielu obaw, które dzięki nauce stają się bezzasadne.
Soja to roślina zielna należąca do rodziny bobowatych. W kuchni jest składnikiem uniwersalnym, spożywanym przede wszystkim przez wegetarian i wegan ze względu na wysoką zawartość białka. Znamy przede wszystkim jej pędy, gotowane ziarna i niektóre produkty pochodne, na przykład mleko i tofu.
Mniej znane w naszej kulturze są produkty fermentowane: tempeh, miso, tamari, co jest prawdziwym grzechem, ponieważ fermentacja znacznie polepsza strawność, ułatwiając trawienie i wchłanianie składników odżywczych.
W ostatnich latach miała miejsce prawdziwa krucjata przeciwko spożyciu soji. Twierdzono, że wchodzi w reakcję z gruczołami dokrewnymi ze względu na zawartość fitoestrogenów i izoflawonów oraz oskarżano, że zwiększa prawdopodobieństwo bezpłodności i raka piersi. Ponadto miała pochodzić z hodowli GMO.
Wszystkie powyższe przekonania okazały się nieuzasadnione i nienaukowe: jeden z nowych przeglądów badań na ludziach zawierający porównania 417 pozycji pokazuje, że żadne z tych niebezpieczeństw nie jest realne, oraz dostarcza danych bezdyskusyjnie uspokajających w sprawie soi, obalając wszystkie pogłoski o jej rzekomych efektach hormonalnych (źródło: Mark Messina et al., Crit Rev Food Sci Nutr. 2021; 1-57).
Przeciwnie, te 417 badań daje nam jasne dane. Przede wszystkim soja nie wpływa na działanie tarczycy: leki na bazie tyroksyny należy spożywać na czczo, co najmniej 30-60 minut przed śniadaniem, ale nie jest konieczne unikanie soi w diecie. Soja nie działa negatywnie ani na tkankę piersi i macicy, ani na poziom estrogenów u kobiet, a nawet niektóre badania pokazują jej działanie ochronne. Soja nie ma również negatywnego wpływu na poziom testosteronu.
A jeżeli chodzi o GMO? Produkty przeznaczone do spożycia przez człowieka muszą informować na etykiecie, że mogą posiadać składniki GMO. Jeżeli produkt posiada takie składniki, należy wyszczególnić jakie. Soja GMO naturalnie istnieje, ale jest przeznaczona dla zwierząt. Jedząc mięso i produkty mleczne niebezpośrednio jemy również soję z tego rodzaju hodowli, ale nie możemy stwierdzić tego z całą pewnością, ponieważ pochodzenie produktów GMO w paszach nie jest wyszczególniane na etykietach produktów zwierzęcych.
Teraz, kiedy już porozmawialiśmy o tym, czego soja nie robi, zgłębimy z kolei korzyści, jakie daje.
Układ makroelementów jest zupełnie różny od tego, jaki posiadają inne rośliny strączkowe. Soja zawiera do 35% białek i do 18% tłuszczy, podczas gdy ciecierzyca, fasola biała czy soczewica mają do 20% białek i 2% tłuszczy. Wysoka zawartość tłuszczy może przestraszyć, ale są to dobre kwasy tłuszczowe wielonienasycone, które wspomagają układ sercowo-naczyniowy. Dodajmy do tego dobrą podaż białek i minerałów takich jak wapń, potas, magnez, żelazo i fosfor, a także witamin A, C oraz te z grupy B.
Jedno z japońskich badań przeprowadzone na ponad 1000 osobach w wieku od 20 do 78 lat opublikowane na łamach Nutritional Journal, pokazało jak regularne spożycie soi zawierającej izoflawony wiąże się z jakością wypoczynku podczas snu. Soja to również cenny sprzymierzeniec w kontroli poziomu cholesterolu, a jej ciągłe spożycie może obniżyć o 10-15% poziom „złego” cholesterolu LDL.
Nie można zapomnieć, że soja jest jednym z najlepszych źródeł białek warzywnych, a zawartość błonnika pomaga w regulacji trawienia. Ponadto izwoflawony są skuteczne w przeciwdziałaniu zespołowi napięcia przedmiesiączkowego i zaburzeń związanych z menopauzą, a wysoka zawartość wapnia pomaga w walce z osteoporozą.
Podsumowując, można stwierdzić, że soja to produkt zdrowy, tani, uniwersalny i godny polecenia dla każdego. Nie jest posiłkiem nieodzownym, nawet dla osób, które są na diecie wegetariańskiej, ponieważ istnieje wiele innych roślin strączkowych, które można użyć. Nie jest również postrzegana jako posiłek do spożywania w ilościach większych niż normalne. Jednakże unikanie jej na podstawie fałszywych przekonań jest absurdalne. To roślina strączkowa i w ciągu tygodnia należy ją spożywać na zmianę z innymi strączkami.
Jeżeli jeszcze nie jesteście przyzwyczajeni do jej jedzenia, radzę wam rozpocząć od fasoli sojowej edamame. Można kupić całe strąki lub same ziarna, surowe albo już ugotowane i zamrożone. Aby je przygotować wystarczy podsmażyć je na patelni przez kilka minut, a staną się wspaniałym składnikiem dodatków do obiadu, sałatek, a także pierwszych dań.
Macie pytania dotyczące odżywiania? Piszcie na info@tizianacremesini.it, a postaram się
na nie odpowiedzieć na łamach tej rubryki!
***
Tiziana Cremesini, absolwentka Neuropatii na Instytucie Medycyny Globalnej w Padwie. Uczęszczała do Szkoły Interakcji Człowiek-Zwierzę, gdzie zdobyła kwalifikacje osoby odpowiedzialnej za zooterapię wspomagającą. Łączy w tej działalności swoje dwie pasje – wspomaganie terapeutyczne i poprawianie relacji między człowiekiem i otaczającym go środowiskiem. W 2011 wygrała literacką nagrodę “Firenze per le culture e di pace” upamiętniającą Tiziano Terzani. Obecnie uczęszcza na zajęcia z Nauk i Technologii dla Środowiska i Natury na Uniwersytecie w Trieście. Autorka dwóch książek: “Emozioni animali e fiori di Bach” (2013) i “Ricette vegan per negati” (2020). Współpracuje z Gazzetta Italia od 2015 roku, tworząc rubrykę “Jesteśmy tym, co jemy”. Więcej informacji znajdziecie na stronie www.tizianacremesini.it