Pode mną, nade mną, przede mną…

0
95

Opracowanie przez dr Silvię Bruni wyboru powysiedleńczej poezji łemkowskiej, jaki dostępny będzie dzięki jej świetnym przekładom czytelnikowi włoskiemu, jest dla mnie nie tylko ważne kulturowo, ale też niesie dużą satysfakcję i radość z powodu zaistnienia naszego świata wrażliwości w innym otoczeniu odbiorczym. Jest oczywiste, że jako badaczka, propagatorka i twórczyni literatury łemkowskiej, przyklasnęłam pomysłowi wydania tomu z wierszami łemkowskimi przetłumaczonymi na język włoski i starałam się pomóc w miarę możliwości autorce pomysłu w jego zrealizowaniu. Cieszy mnie i wyobraźniowo inspiruje czytelnik, który biorąc do ręki niniejszy tomik przeniesie się w świat dla niego zapewne egzotyczny, ale też poniekąd bliski, bo wierzę że każdy, kto czyta poezję, jest obdarzony swoistą intuicją wyczuloną na obrazy i metafory oraz cechuje się głęboką empatią w przyjmowaniu Innego.

Przeniesie się w nasz świat, niełatwy, głęboko wstrząśnięty, a równocześnie łagodny i zanurzony w życie, jakie nieprzerwanie trwa w przyrodzie i micie. Witając go w tym świecie, chcę na progu poetyckiej wędrówki nakreślić kilka słów wtajemniczenia w duchową stronę naszej liryki, by próg przekroczył uważnie, z poczuciem, że iść warto, bo ścieżki nie są wydeptane i dostępne wszystkim, czekają na wrażliwych wędrowców, lubiących podążać w odległe od tras zakątki, czekające na odkrycie i subtelne z nimi spotkanie.

Jeśli by znane derridiańskie pytanie Czym jest poezja postawić wobec powysiedleńczej poezji łemkowskiej, jedna z pierwszych odpowiedzi brzmiałaby – zmaganiem się, co tym samym rozwija proces pytania o ciąg dalszy, dopełniający, nie urwany, zamykający i otwierający jednocześnie. Echem bowiem zmagania się będzie w tym przypadku niedokonanie – słowo głębokie jak rzeczywistość, ambiwalentne jak życie, z rozbudowaną rodziną semantyczną, gdzie konać stoi obok dokonać, ale też skończyć, kontynuować, konstruować. Istotą w tych znaczeniach jest kontynuacyjne dokonywanie, konstruowanie. Kiedy pojawia się ono z partykułą zaprzeczającą „nie”, jest to sygnał, iż nastąpiło jakieś pęknięcie, szczelina, przerwa w procesie trwania i życia. Istotnie, świat łemkowski przed ponad siedemdziesięciu laty doświadczył takiego pęknięcia i dla wszystkich twórców prezentowanych w tym tomie jest ono rzeczywistością pierwszą, jakiej doświadczają i niezbywalną, przenikającą do świadomości, pomimo, że oswojoną. W latach 1945-1947 przestała bowiem istnieć kraina zasiedlona przez ludzi, jacy zakorzenili się w łagodnych i pięknych górach zwanych Beskidem Niskim i tu stworzyli swoje uniwersum – ojczyznę, ojczystość, Łemkowynę. Bezwzględna polityka unifikacyjna, zwalczając różnorodność kulturową, wykorzeniała rdzenne społeczności różnymi sposobami. Łemków spotkała jedna z najostrzejszych form – całkowite wysiedlenie z ich rodzimych gór i rozproszenie na obszarach Ukrainy bądź na poniemieckich obszarach włączonych w granice Polski. Zaplanowana w ten sposób asymilacja przyniosła widoczne i zaawansowane efekty, nie osiągnęła jednak pełnej skuteczności.

Tu właśnie dotykamy bezpośrednio owego zmagania się. Poezja nie tylko najgłębiej, najbardziej dojmująco potrafi określić stan rzeczywistości łemkowskiej, ale też w swej performatywnej mocy stać się oporem wobec zanikania. Każda społeczność doświadczająca dyslokacji, przemieszczenia, musi stworzyć mit reinwencyjny, opowiedzieć, wyrazić siebie na nowo, w micie, narracji. Łemkowską reinwencję buduje w głównej mierze liryka, jaka wobec niechcianej dyslokacji tworzy symboliczną negację. To za jej sprawą ziemie, na które przesiedlono Łemków, do chwili obecnej określane są jako obczyzna (чужына). Podstawową figurą owej negacji jest opozycja Łemkowyna = sacrum wobec obczyzny = profanum.

Wszyscy z prezentowanych w tym tomiku poetów należą do nurtu, który określiłam jako nurt łemkowskiej autoprezentacji, gdyż przekraczają oni barierę ochronnej izolacji, otwierając się na czytelnika zewnętrznego i odzyskując dla Łemkowyny czas przyszły. Wszyscy żyją i tworzą na ziemiach rdzennych, na które świadomie powrócili z wygnania, codziennie konfrontując się z efektami wykorzenienia w płaszczyźnie społecznej i efektami trwałości w płaszczyźnie natury. To daje im moc i śmiałość otwarcia. Dlatego też to, co w wierszach dotyka porządku historycznego, jest napiętnowane traumą, bólem, świadomością zdewastowania, rujnowania. Natomiast to, co odnosi się do ziemi, do natury, ale też do ducha i woli przodków, jest trwałe, niezniszczalne, odradzające. Nazywam zatem poezję łemkowską poezją bólu, ale też poezją odbudowywania domu. Jej paradygmatem jest etos trwania. Wgłębia się ona, a wraz z nią jej czytelnicy, w tradycyjne pokłady kulturowe, gdzie znaki orientacji wyznaczane były mądrością i wyobraźnią folklorową, a jednocześnie podąża w jutro Łemkowyny. Zostało ono swoiście zaklęte w słowie „będzie”, jak u Pawła Stefanowskiego; w prezentacji odrodzenia „oto dom mój nowy / własny jak oddech”, jak u Grabana; pragnieniu, jak u Murianki; nadziei, jak w moich wierszach. Wiersze wzruszają, ale też skłaniają do głębokiej zadumy. Dysonans, pęknięcie przeważa nad harmonią i scaleniem. Podskórnym nurtem wciąż płynie pytanie jak podążać, „jak ma być, żeby było lepiej”.

Takie jest moje spojrzenie, zaangażowanego wewnętrznego uczestnika procesu zmagania się. Część wierszy dojmująco wyrażająca wskazane powyżej dążenia znalazła się w tym tomiku za moją sugestią i wskazówkami. Trochę inną ścieżka odkrywania poszła autorka całości projektu, Silvia Bruni. Poszukiwała ona w tej poezji czegoś, co dla niej zarówno wyrażało Łemkowynę taką, jakiej doświadczyła przez opowiadania, obrazy, bezpośredni wreszcie kontakt pejzażowy, a jednocześnie było artystycznym wyrazem wrażliwości indywidualnej poszczególnych poetów. Dla mnie jej spojrzenie jest bardzo cenne, bo pozwala odciążyć wiersze od obligacji, jaką sama w sobie niosę, uzyskać zwierciadło odbijające inne refleksy niż te rozszczepione pęknięciem, niespodziewanie zobaczyć scalone punkty obrazu artystycznego i duchowego. Z tej perspektywy okazuje się, iż osobowości twórcze reprezentatywnych poetów wypełniają, dopełniają się innym spojrzeniem, nic nie tracąc na wartości, nie zmieniając waloru, pogłębiając go tylko.

Zatem Paweł Stefanowski, który pod moim dyskursywnym piórem istniał jako najbardziej deklaratywny, manifestacyjny, a jednocześnie narratywizujący poeta – on to bowiem jako pierwszy upominał się o Łemków i ich prawo do bycia ludźmi, odczuwając, że powinien opowiedzieć, wyjaśnić, udowodnić „jak było, jak jest” i jak „być musi” – w oczach Silvii Bruni ujawnia się jako subtelny wyraziciel uczuć do kobiety i pragnienia jej bliskości.

Petro Murianka, który obdarza nas nabrzmiałą emocjami aż do bólu liryką patriotyczną, przez Silvię Bruni został przedstawiony też jako gwałtownie wyrażający porywy uczuć w liryce miłosnej. Władysław Graban, niezwykle wrażliwy na piękno i rytm przyrody pozostaje tak w moich jak i autorki przekładów oczach poetą jedności kosmicznej, pulsującej witalności, drżenia wzruszeń i wiatru, który porusza tak życie, jak i historię.

Stefania Trochanowska również niepodzielna w kobiecej ulotności, sensualnym wchłanianiu uniesień bliskich naturze, zadumie, lakoniczności i esencjalnym puentowaniu sensów, w wyborze Bruni zaistniała w podobnym zakresie jak ten, który pochodził by ode mnie.

Wreszcie moje podążanie wertykalne w wyborze do niniejszego tomu zostało zróżnicowane i rozszczepione na wiązki filozoficzne, igraszki językowe, esencję zaprzeczenia i ciągłe pogłębianie myśli w kolistym, nieprzerwanym ruchu. Wybór ten nieco inaczej rozłożył akcenty niż ten, który byłyby moją autoprezentacją.

Tym sposobem w niniejszym tomiku połączone zostały perspektywy: wewnętrzna – twórcza, badawcza, tożsamościowa i zewnętrzna – czytelnicza, estetyczna, uniwersalizująca. Uważam, że Silvia Bruni zrobiła wszystko, by czytelnikowi włoskiemu udostępnić w możliwie pełnym wymiarze nasz świat, zapewne odległy, ale też, wierzę, bliski i poruszający w swoim dążeniu autoprezentacyjnym i w woli trwania. Serdecznie jej dziękuję za pomysł, wytrwałą jego realizację i wspaniały efekt, jaki cieszy i wzrusza. Mam nadzieję, że te odczucia staną się także udziałem przyszłych czytelników.

***

Czytam, żyję lepiej to rubryka prowadzona przez Krystynę Juszkiewicz-Mydlarz, właścicielkę Księgarni Italicus w Krakowie, która działa nieprzerwanie od 1991 roku, początkowo jako sklep wysyłkowy, a obecnie jako księgarnia (również online) i kawiarnia. Italicus ma w swojej ofercie ponad 2 tysiące tytułów, w tym najważniejsze włoskie podręczniki do nauki i nauczania języka włoskiego, klasycznych i współczesnych autorów literatury włoskiej, w języku oryginalnym i w polskim przekładzie, oraz polskich autorów przetłumaczonych na język włoski.