Obiad na wynos – tylko schiscetta!

0
69

Nie wszyscy Włosi wiedzą czym jest schiscetta, więc zacznijmy od odrobiny historii. Schiscetta to w dialekcie pojemnik na żywność. Termin ten wywodzi się ze zwyczaju napełniania po brzegi, w wyniku czego żywność była ściśnięta i zgnieciona wzajemnym ciężarem, czyli „schiscia” – po mediolańsku.

Inaczej znana również jako gamella lub po prostu menażka, schiscetta była produkowana w wielu wersjach. Pierwsza i zarazem najbardziej znana, zaprojektowana specjalnie dla pracowników i studentów to La 2000, zaprojektowana przez Renato Caimi i produkowana od 1952 roku. W regionie Lombardii jest uważana za symbol boomu gospodarczego do tego stopnia, że La 2000 wchodzi w skład stałej ekspozycji w muzeum designu Triennale w Villa Reale w Monzy.

Jak to możliwe, że przedmiot o takiej wartości historycznej może być dziś nieznany tak wielu osobom? Krótko mówiąc: powojenny wzrost gospodarczy przyniósł wiele zmian w zwyczajach i w stylu życia, szczególnie pracowników. Albo z powodu rosnącej liczby miejsc oferujących tanie menu, albo z powodu coraz mniejszej ilości wolnego czasu, lunch na wynos praktycznie zniknął, wyparty przez nowe rozwiązania, które wówczas wydały się wygodniejsze, szybsze i praktyczniejsze.

W krótkim czasie zaczęto przywiązywać do posiłków coraz mniejszą wagę, dlatego ich przygotowanie coraz częściej powierzano osobom trzecim. Paradoksalnie obiad przywieziony z domu stał się symbolem „uboższych”.

Obecnie na skutek odnowionej świadomości dotyczącej żywienia oraz zdrowego odżywiania schiscetta znów zaczyna być powszechnie używana. Z Lombardii termin ten rozprzestrzenił się po całych Włoszech, nawet jeśli ksenofile wolą używać innych określeń takich jak: lunch box lub japońskie Bento box. W Internecie obecnie można znaleźć ultranowoczesne pudełka śniadaniowe wraz z coraz popularniejszymi książkami kulinarnymi. Coraz bardziej rozwijają się również blogi kulinarne, a nawet konta na Instagramie poświęcone przygotowaniu różnych potraw. Nie zapomnijmy jednak, że schiscetta wymaga organizacji, wyobraźni i praktycznego zmysłu!

Zacznijmy od pojemnika: elektryczny, termiczny lub z osobnymi przegrodami? Na początek wybierzcie coś prostego, możliwie najprostszego, zacznijcie z rzeczami, które macie w domu o ile mają hermetyczne zamknięcie: unikniecie nie tylko zepsutego dnia, ale także zalanej torby! W zależności od waszych upodobań, wymagań, a także dostępnych urządzeń w miejscu pracy (mikrofalówka, podgrzewacz), będziecie mogli wybrać coś bardziej  konkretnego.

Odnośnie składu posiłku, płatki są zawsze dobrym rozwiązaniem, lepszym, jeśli są to otręby, ze względu na większą zawartość błonnika. Można je wcześniej ugotować, a następnie przechowywać w lodówce do pięciu dni lub w zamrażarce przez jeszcze dłuższy czas. Dla urozmaicenia można je połączyć z warzywami podsmażonymi na patelni przez kilka minut lub suszonymi owocami i orzechami (orzechy włoskie, migdały, pestki słonecznika lub dyni).

Warzyw nigdy nie może zabraknąć: żucie sprzyja poczuciu sytości. Po pokrojeniu dodaj kilka kropli soku z cytryny. W ten sposób zapobiegniesz czernieniu, a warzywa pozostaną świeże i chrupiące. W kwestii dodatków i przypraw, jeśli nie masz możliwości przechowywania ich w miejscu pracy, możesz przygotować słoik lub małą buteleczkę z gotową mieszanką oliwy, octu, soli i pieprzu. Pinzimonio na wynos!

Do potrawy nie zapomnij dodać nabiał i łatwo przyswajalne składniki, aby nie obciążyć trawienia i wspomóc koncentrację. Rośliny strączkowe, podobnie jak i zboża, można przygotować wcześniej i przechowywać w zamrażarce. Alternatywą jest kupno ich już ugotowanych, dzięki temu szybko można je przekształcić w zupy, hummus i sałatki.

Masz ochotę na coś słodkiego? Dodaj świeże owoce, suszone owoce lub ciemną czekoladę. Często zmieniaj składniki swoich potraw, a przede wszystkim zadbaj również o walory estetyczne swojego dania: pozytywnie wpłynie to na twój nastrój.

Zwykle żegnam was przepisem, ale tym razem chciałabym zostawić pamiątkę po mojej ukochanej babci. Wiele lat temu rozpieszczała mnie, przygotowując słoiki z makaronem i fasolą. Dla niej był to prosty sposób, aby czuć się potrzebną, a dla mnie była to jedyna możliwość, aby móc zjeść porządny obiad. Byłam młoda i nie umiałam dobrze gotować, poza tym pracowałam i uczyłam się jednocześnie, (zresztą, tak samo jak obecnie!) a przerwy na lunch spędzałam nad książkami.

Pomimo ciężkich dni w pracy, ten makaron z fasolą spożywany w firmowym ogrodzie zawsze mnie pocieszał, ponieważ poprzez swój unikatowy smak przypominał mi o rodzinie. Więzy emocjonalne ujawniają się nie tylko w święta, przy nakrytym stole, ale można je nosić ze sobą w życiu codziennym. Nawet w pojemniku schiscetta.

Macie pytania dotyczące odżywiania? Piszcie na info@tizianacremesini.it, a postaram się
na nie odpowiedzieć na łamach tej rubryki!

***

Tiziana Cremesini, absolwentka Neuropatii na Instytucie Medycyny Globalnej w Padwie. Uczęszczała do Szkoły Interakcji Człowiek-Zwierzę, gdzie zdobyła kwalifikacje osoby odpowiedzialnej za zooterapię wspomagającą. Łączy w tej działalności swoje dwie pasje – wspomaganie terapeutyczne i poprawianie relacji między człowiekiem i otaczającym go środowiskiem. W 2011 wygrała literacką nagrodę “Firenze per le culture e di pace” upamiętniającą Tiziano Terzani. Obecnie uczęszcza na zajęcia z Nauk i Technologii dla Środowiska i Natury na Uniwersytecie w Trieście. Autorka dwóch książek: “Emozioni animali e fiori di Bach” (2013) i “Ricette vegan per negati” (2020). Współpracuje z Gazzetta Italia od 2015 roku, tworząc rubrykę “Jesteśmy tym, co jemy”. Więcej informacji znajdziecie na stronie www.tizianacremesini.it

tłumaczenie pl: Francesco Jordan Złamański