Najpiękniejsza kobieta świata

0
331
Gina Lollobrigida, 1958, Mostra del Cinema di Venezia, fot. Gianfranco Tagliapietra

Niegdyś Gina Lollobrigida uznawana była za najpiękniejszą na świecie. Kobieta, dla której mężczyźni tracili głowę i… inne kobiety. Przy tym wszystkim ikona kina, która z biegiem lat, poza rolami filmowymi, zasłynęła licznymi skandalami i kontrowersyjnymi wypowiedziami. Oto boska Gina, która w tym roku obchodzi 95. urodziny!

Z Giną Lollobrigidą jest pewien problem. Otóż nie dostała ona takiej szansy od kina jak Sophia Loren, która do dziś błyszczy, podtrzymując swoją legendę i nazwisko wypracowane za młodu. Ginę kino już dawno pożegnało, pocięło na kawałki podobnie jak Normę Desmond w „Bulwarze zachodzącego słońca”. W młodości była na ustach wszystkich, a w Ameryce, u szczytu kariery, jako gwiazda kina przyćmiewała nawet wspomnianą Loren. Nie da się zapomnieć jej ról choćby w tytułowym obrazie „Najpiękniejsza kobieta świata” Roberta Z. Leonarda, gdzie wciela się we włoską aktorkę, która wpada w sidła miłości rosyjskiego arystokraty. Dalej tytułowa Anna z Brooklynu u Vittoria de Siki, królowa z „Salomona i królowej Saby” Kinga Vidora czy Adrianna z „Rzymianki” na podstawie słynnej powieści Alberta Moravii. Partnerowali jej najwięksi amerykańscy amanci od Errola Flynna, Burta Lancastera, Anthony’ego Quinna, Yula Brynnera, Franka Sinatry po Rocka Hudsona. To wszystko jest dzisiaj nostalgicznym afiszem z maleńkiego kina, które ustąpiło miejsca przemysłowi filmowemu, w którym rządzą skandale, także te wywoływane przez Ginę.

Jej historia zaczyna się pod koniec lat 20. ubiegłego wieku w Subiaco, górzystym miasteczku niedaleko Rzymu, w którym urodził się chociażby Cesare Borgia, Francesco Graziani, włoski napastnik, mistrz świata z 1982 roku i Gina. Tam przyszła gwiazda kina spędza swoje nastoletnie lata. Jest jedną z czterech córek producenta mebli Giovanniego Lollobrigidy i Giuseppiny Mercuri. Jej siostry to Giuliana (ur. 1924), Maria (ur. 1929) i Fernanda (ur. 1930). Wojna ją omija, żyje skromnie z dala od niebezpieczeństwa. Kiedy w późniejszych latach wspominała ten okres, zawsze dodawała, że miała szczęście, że prowincja dała jej spokój i możliwość nieustannej zabawy, w której nie dochodzi do zderzenia się z brutalną rzeczywistością. W tym czasie zaczęła interesować się modą i kinem. Brała udział w amatorskich przesłuchaniach i sesjach zdjęciowych. Jeszcze jako nastolatka, w roku zakończenia wojny, zagrała w komedii „Santarellina” Eduarda Scarpetty, w Teatro della Concordia w Monte Castello di Vibio. Dwa lata później wygrała konkurs Miss Włoch, co otworzyło jej drzwi do Cinecittà i świata filmu.

Pierwsze doświadczenia z przemysłem filmowym to zderzenie z żelaznymi zasadami i starszymi panami, którzy widzieli w Ginie jedynie piękną kobietę, tło do męskich postaci w swoich filmach. „Lollo” miała nie tylko świadomość swojego wyglądu i czaru, ale i skłonność do ulegania męskiej urodzie. W 1949 roku Lollobrigida poślubiła Milko Škofiča, słoweńskiego lekarza starszego o około siedem lat, który został jej menedżerem i z którym miała syna, Andreę Milko Škofiča, urodzonego w 1957 roku. Jej najbardziej zagorzałym i wytrwałym wielbicielem był Howard Hughes – ówczesny łamacz serc, który u swego boku miał śmietankę towarzyską w postaci największych kobiecych nazwisk show-biznesu z Katharine Hepburn i Jean Harlow na czele. Jego zauroczenie Giną zaczęło się w 1950 roku, gdy zobaczył jej zdjęcia w bikini. Hughes szybko odnalazł początkującą gwiazdę z Włoch i zaprosił do Hollywood na test ekranowy. Zgodziła się, oczekując że jej mąż będzie mógł jej towarzyszyć. Jednak tuż przed planowanym odlotem z Rzymu, przysłano tylko jeden z dwóch obiecanych biletów lotniczych. „Ale mój mąż mi zaufał” – mówiła po latach Lollobrigida. „Powiedział: Jedź. Nie chcę, żebyś pewnego dnia powiedziała, że nie pozwoliłem ci na karierę.” Tak zrobiła. Wyjechała. Pobyt w Ameryce trwał niecałe trzy miesiące, w tym czasie Gina pokazywała się na planie filmowym, przyjmowała kolejne wizyty wpływowego, starszego o dwadzieścia lat, adoratora, któremu jak twierdziła później nigdy nie uległa. „Był bardzo wysoki, bardzo interesujący, ale miał dwie kurtki i jedną parę spodni, które nosił każdego dnia — pełne kurzu i brudu, jak u robotnika. Powiedziałam mu: Jeśli stracisz wszystkie pieniądze, to może wyjdę za ciebie. Może był zaskoczony, że byłam jedyną osobą, która nie była zainteresowana jego pieniędzmi.”

Gina Lollobrigida z każdym kolejnym filmem zdobywała miliony fanów. Jeszcze w latach 50. amerykańska prasa pisała, że „Nowy Jork oszalał na punkcie Giny”. Faktycznie tak było. Kobiety chciały być jak ona, była bardziej amerykańska niż włoska. Pojawiła się na okładce pisma „Time”, została przyjęta z honorami w Białym Domu przez prezydenta Dwighta Eisenhowera i była zapraszana na najważniejsze branżowe kolacje, pełne wpływowych ludzi. Swój pierwszy hollywoodzki film „Pokonać diabła” nakręciła z Humphreyem Bogartem w 1953 roku. Trzy lata później pojawiła się z Anthonym Quinnem w „Dzwonniku z Notre Dame”. Humphrey Bogart powiedział, że przy niej „Marilyn Monroe wyglądała jak Shirley Temple”. W Europie szaleństwo nie było wcale mniejsze. Kiedy przyleciała tam w 1955 roku, 35 malarzy poprosiło ją, by przez cztery dni pozowała im w Mediolanie. Gwiazda przyjęła to zaproszenie. Pozowała także malarzowi z ZSRR Ilji Głazunowi oraz słynnemu Giorgio De Chirico. Aktorka ujawniła po latach, że otrzymała także propozycję zagrania narzeczonej Marcella Mastroianniego w filmie „La dolce vita” Federica Felliniego. Jak stwierdziła, jej ówczesny mąż ukrył przed nią scenariusz i dlatego rolę tę powierzono Yvonne Furneaux.

W latach 70. gwiazda Lollobrigidy zaczęła blednąć, a kino proponowało jej znacznie mniej ciekawe role od tych, które dostała Sophia Loren. Pytana o rywalizację z legendarną aktorką odparła: „Nie potrzebowałam żadnej rywalizacji; to ja byłam numerem jeden. Szłam do przodu o własnych siłach, nie miałam producenta, który mnie chronił. Wszystko zrobiłam sama”. Ten pstryczek dotyczył oczywiście małżeństwa Loren z Carlo Pontim, cenionym włoskim producentem filmowym. Odsuwając się od kina, Gina zajęła się początkowo dziennikarstwem, reportażem i fotografią. I trzeba przyznać, że odnosiła w tych dziedzinach dużo sukcesów. Liczne podróże, odwiedziny w krajach najbardziej odległych, czy wreszcie sesje zdjęciowe największych ikon kultury: Paula Newmana, Salvadora Dalí, Davida Cassidy, Audrey Hepburn czy Elli Fitzgerald. Jedną z najbardziej tajemniczych wizyt z tamtego okresu jest ta na Kubie, gdzie przez dwanaście dni gościła u ówczesnego przywódcy Fidela Castro, zbierając materiał do reportażu o nim.

Dziś Gina to już tylko filmowa pocztówka, która częściej szokuje, niż zachwyca. Tak było chociażby kilka lat temu, kiedy hucznie ogłosiła obchody swoich 90. urodzin. Uroczystość odbyła się w Rzymie. Gwiazda odsłoniła na via Condotti swoją rzeźbę, a na jej cześć rozwinięty został 200-metrowy czerwony dywan. Rzeźbiarstwo stało się jej nowym sposobem na wyrażanie emocji. Porzuciła kino dla niewielkiej pracowni, by po latach całkowicie odciąć się od filmu. Swoje rzeźby prezentowała zaś na wystawach na całym świecie. Jej nazwisko pomogło w przyciągnięciu osób, które proponowały jej kolejne współprace. Jak chociażby w 1996 roku, kiedy zaprojektowała znaczek pocztowy dla Republiki San Marino z portretem Matki Teresy z Kalkuty. Znaczek pobił rekordy sprzedaży, a dochód z niej Gina przekazała na działalność charytatywną zgromadzenia Misjonarek Miłości. „Nie chciałam być aktorką, nie znałam kina, kochałam rzeźbę i miałam piękny głos” – wyznała po latach w wywiadzie dla jednego z włoskich magazynów. Próbowała również swoich sił w polityce. Pod koniec lat 90. kandydowała bez powodzenia do Parlamentu Europejskiego z listy włoskiej centrolewicy. Obraziła się na kino, które nie miało dla niej więcej atrakcyjnych propozycji.

W październiku 2006 oznajmiła, że jest związana z młodszym o 34 lata hiszpańskim biznesmenem Javierem Rigau y Rafolsem, którego poznała ponad 20 lat wcześniej na przyjęciu w Monte Carlo. W listopadzie 2010 Lollobrigida i Javier Rigau wzięli ślub. A potem… potem było jeszcze huczniejsze rozstanie, które nie obyło się bez kolejnych skandali i relacji z rozpraw sądowych. W styczniu 2013 roku wszczęła postępowanie prawne przeciwko Javierowi, oskarżając go o oszustwo i twierdząc, że wcześniej uzyskał prawo do działania w jej imieniu na podstawie pełnomocnictwa i przeprowadził spisek, aby uzyskać dodatkowe uprawnienia do jej majątku. „Kiedyś przekonał mnie, żebym udzieliła mu mojego pełnomocnictwa. Potrzebował go do niektórych spraw prawnych, ale zamiast tego obawiam się, że wykorzystał fakt, że nie rozumiem hiszpańskiego… Kto wie, co mi dał do podpisania.”

Ostatnie miesiące Giny to całkowite odcięcie się od świata, nie wpuszcza nikogo do swojego domu. Lollobrigida mieszka w posiadłości przy Via Appia Antica w Rzymie, regularnie bywa też w swojej willi w Monte Carlo. Kino, małżeństwa, mężczyźni, wszystko to mocno ją doświadczyło i sprawiło, że jest coraz bardziej nieufna. Udzieliła ostatnio wywiadu dla włoskiej telewizji, w którym wyznała, że do pierwszego w jej życiu incydentu molestowania doszło, gdy była jeszcze nastolatką. „Pierwszy raz doszło do tego, kiedy miałam 19 lat i nadal chodziłam do szkoły. O drugim razie wolałbym nie mówić. Byłam mężatką i zaczynałam pracę w filmach” – powiedziała. Odmówiła zidentyfikowania osób, które ją molestowały, poza stwierdzeniem, że jeden był Włochem, a drugi obcokrajowcem. Mimo licznych skandali, jej pozycja najpiękniejszej kobiety świata jest niezagrożona!