Niemałym zuchwalstwem jest odważyć się opisywać miasta. Miasta mają wielorakie oblicza, wiele nastrojów, tysiące kierunków, wielobarwny zbiór zamiarów, mroczne i jasne tajemnice. Miasta ukrywają i odsłaniają wiele rzeczy, każde jest jednością, każde jest wielością, każde ma więcej czasu niż on, mówca, mężczyzna, grupa, naród… Tutaj potrzebowalibyśmy umiejętności wyrażania słowami rzeczy takich jak kolor, zapach, gęstość i uprzejmość powietrza; tego, co w przypadku braku adekwatnej nazwy jesteśmy zmuszeni nazywać nazwą naukową – atmosferą.
Joseph Roth
Podróżnika, przyjeżdżającego do Krakowa po raz pierwszy, zaskakuje renesansowe piękno i gościnność mieszkańców, którzy uważnie i z dyskrecją przyglądają się obcemu i umożliwiają mu poczuć się częścią ich społeczności. Gościnność, otwartość i uprzejmość sprawiają, że to miasto jest jednym z najbardziej otwartych w Europie Środkowej, a do niedawna postrzegane było, w szczególności przez Włochów, jako odległe i trudne do życia. W mojej pracy we Włoskim Instytucie Kultury mogłem podziwiać jego zalety z perspektywy, pełnego werwy i piękna, historycznego centrum, które mocno nawiązuje do struktury architektonicznej naszych renesansowych miast.
Trudno jest czuć się samotnym w Krakowie, ponieważ swoim urokiem nakłania oczarowanego monumentalnością i rozproszonego przez nieustanne krzyki mijającego tłumu przechodnia – będącego w kontakcie z murami emanującymi historią – do ciągłego zadzierania nosa ku górze. Otoczone parkami miasto otula cię ciepłym uściskiem i sprawia, że czujesz się jak w domu. Z tych powodów, spośród wielu poznanych przeze mnie miejsc, właśnie Kraków mogę nazwać moim locus animae, ponieważ to tutaj narodziły się przyjaźnie i doświadczenia zawodowe, w poczuciu przynależności, między wysokimi domami a wąskimi uliczkami, w miejscu świętym, jakim jest Rynek Główny, wśród zabytkowych i cennych kamienic, takich jak te należące do Uniwersytetu Jagiellońskiego, pod gwieździstym niebem w kolorze kobaltu, wzmocnionym blaskiem księżyca.
Gdy wracam pamięcią do chwil przeżytych w tym mieście, przypomina mi się nieskończona
mnogość emocji. Kiedy przemierzałem je pieszo lub na rowerze wzdłuż długiego brzegu Wisły, czułem się wolny! Lecz to właśnie jesień sprawiła, że poczułem się w Krakowie jak w domu. Zapowiadana przez powitalne afisze, jesień otula i olśniewa swoimi intensywnymi barwami wzdłuż dywanów liści, które pokrywają piękne parki i aleje Plant, mieszając swój zapach z zapachem młodego wina!
Miasto zaskakuje młodzieńczą energią. To tu przyjeżdżają Erasmusi, zdobywając ważny bagaż doświadczeń ludzkich i zawodowych i tutaj wracają, ponieważ zrozumieli, że to właśnie jest Europa, którą wszyscy chcemy tworzyć – zrodzona ze spotkań, dyskusji, możliwości pracy w środowisku, stanowiącym wzór, bo idealnie podzielonym między życie towarzyskie, ciekawość i wolność. Liczne delegacje instytucyjne, które gościłem w ostatnich latach wraz z bohaterami wydarzeń kulturalnych, zawsze wyrażały uznanie i zdumienie wobec blasku miasta, jego wielkiej otwartości na innych, jakości życia w miejskiej przestrzeni oraz wyjątkowej dbałości o porządek na ulicach i w miejscach publicznych.
W Krakowie nikt się nie nudzi, jeśli tylko ma ochotę uczestniczyć w licznych wydarzeniach kulturalnych: to miasto dla melomanów, nastawione na działalność artystyczną, bogate w piękne i nowoczesne przestrzenie wystawiennicze, będące w ciągłym dialogu z historią, wśród których wyróżnia się wyjątkowa dzielnica Kazimierz, gdzie dominuje kultura żydowska. Tak jak dla wielu Polaków Włochy są ojczyzną z wyboru, również Kraków, jak i cała Polska, to dla wielu Włochów druga ojczyzna, gdzie mieszkali i nadal mieszkają. I jeśli ciepłe nuty bijącego na Wawelu dzwonu, będącego w ciągłym dialogu z wezwaniem hejnalisty z mariackiej wieży, przenoszą nas do chwalebnej przeszłości, to nieustający gwar majestatycznego i otulonego wesołymi kolorami Rynku sprowadza nas do wciąż ewoluującej teraźniejszości – to metafora kraju, który rozwija się w zawrotnym tempie i pragnie zaprezentować światu swoją zdolność do innowacji oraz tęsknotę za nowoczesnością.
To nie przypadek, że Kraków – miasto piękne i niezbyt duże (Wajda) – zostało wybrane przez wielu poetów: Miłosza, Szymborską, Zagajewskiego – wymieniając jedynie kilku z nich. Pośród jego zaułków, odkrywa się miasto, które zawiera w sobie inne. Małe pod względem architektonicznym, ale zmieniające się o każdej porze dnia i roku. Magiczne, ponieważ przekazuje emocje i inspiruje poetyckie wersy. Kraków należy bowiem do sieci miast literackich, wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, wraz ze swoim prestiżowym festiwalem Conrada.
I to właśnie mojemu Krakowowi chcę zadedykować kilka wersów wiersza Tadeusza Różewicza:
[…] Chmury siadają, moszczą się na Krakowie
Deszcz
Deszcz opada na ślepe, gasnące witraże
Na oczy Wyspiańskiego
[…] Przejaśnia się, wyłania słońce
Chodzę po klasztorach
[…] Dobranoc moi mili
Dobranoc poeci
Dobranoc poezjo
Tłumaczenie pl: Wojciech Wróbel