Milla Jovovich i Ed Harris bohaterami filmu klasy B. Emocje wzbudzi? film “Italy in a day” (fragment Cymbeline)

0
1632

(tłum. Katarzyna Kurkowska)(fot. Piotr Suzin)

Trudy wieku nastoletniego. Teraz problemu nie stanowią zbuntowane dzieci, a ich nieporadni rodzice. Temat nastolatków powraca regularnie w fabułach filmów wybranych na 71. Edycję Festiwalu. “Bypass” Duane’a Hopkinsa, w konkursie w sekcji Horyzonty, opowiada historię dobrego chłopaka, który jednak nieuchronnie staje się przestępcą, co pozwala mu jakoś przetrwać na angielskiej peryferii. Nieprzystosowani rodzice, starsi bracia-kryminaliści, wrogie środowisko zmuszają Tima do przystosowania się do tej egzystencji od kradzieży do kradzieży. Jedyną rzeczą, która da mu promyczek nadziei i radości, będzie zajście w ciążę jego dziewczyny. Kolejny trudny film, w którym wyróżniają się zdjęcia Davida Proctera oraz gra Tima (George MacKay) i Lilly (Charlotte Spencer).

Przechodzimy do Cymbeline (sekcja Horyzonty), szekspirowskiej sztuki teatralnej opartej na konwencji współczesnego ekscentrycznego westernu, w reżyserii Michaela Almereydy. Nienowy co prawda pomysł wydaje się intrygujący, jednak reżyser marnuje imponującą obsadę w osobach Milli Jovovich i Eda Harrisa, a efekt końcowy zawodzi. Podsumowując: wielkie ambicje, rezultat klasy B.

Wracamy do nastolatków. Dzisiaj odbyła się premiera filmu konkursowego „Le dernier coup de marteau” francuskiej reżyser Alix Delaporte. Szczera opowieść o emocjach nastolatka zawieszonego między chorą matką na skraju ubóstwa a ojcem dyrygentem, którego poznaje w wieku 14 lat. Mimo wszechobecnej muzyki klasycznej film nie jest niczym szczególnym, da się obejrzeć – i tyle.

Poza konkursem zaprezentowany został „Italy in a day”, włoska edycja (w wykonaniu Gabriele Salvatores) projektu Ridleya Scotta. Włosi zostali poproszeni o nagranie filmów zrealizowanych jakimkolwiek sprzętem (np. smartfonem) dnia 26 października 2013. Nie udało mi się jeszcze obejrzeć filmu, cytuję więc moją cenioną znajomą Silvię Zanardi: „Italy in a day” Salvatoresa doprowadziło mnie do płaczu. Może to dlatego, że człowiek jest doprawdy niezwykły, potrafi smutek i rozczarowanie zmienić w coś dobrego. Z pierwszego wspólnego „selfie” Włochów wyłania się obraz kraju przygnębionego, zmęczonego, odmienionego, od którego chciałoby się uciec nawet za cenę rozdzielenia. To Włochy śmiejące się z siebie i idące naprzód, cieszące się z nowych narodzin, wsłuchujące się w szum morza i śniące o przyszłości podczas przygotowywania sosu pomidorowego. Bez dwóch zdań godne polecenia.”

Festiwal Filmowy w Wenecji to nie tylko konkurs, dziś na przykład w sekcji „Venezia classici” projekcja „The Tragedy of Macbeth” Romana Polańskiego, zremasterowana wersja filmu z 1971 roku.

http://paolozennaro.com/gazzettaitalia/5388.mov