Może wydawać się to dziwne, ale na przestrzeni wieków również muzyka zbliżała Polaków i Włochów. Nie mówimy tu o byle jakim utworze, ale o polskim hymnie narodowym, Mazurku Dąbrowskiego, skomponowanym przez Józefa Wybickiego i wykonanym po raz pierwszy w mieście Reggio Emilia w 1797 roku. To patriotyczne wydarzenie do dnia dzisiejszego upamiętnia marmurowa tablica znajdująca się niedaleko ratusza miasta Reggio Emilia. Według źródeł historycznych, porucznik Wybicki, powołany przez polski pułk liczący 1500 osób pod dowództwem Jana Henryka Dąbrowskiego, dotarł do miejscowości Reggio Emilia podążając za wojskiem Napoleona, działającym w regionie Campagna pod koniec XVIII wieku. Udział Polaków miał być potem wynagrodzony przez imperatora francuskiego nadaniem niepodległości ojczyźnie, w tamtym czasie pod zaborami Austrii, Prus i Rosji. Interwencja Napoleona pomiędzy 30 czerwca a 2 lipca 1797 roku miała stłumić bunt arystokratów przeciwko nowoutworzonej Republice Cispadańskiej, małemu włoskiemu państwu zainspirowanemu rewolucją francuską, składającemu się z księstw Modeny i Reggio oraz Bolonii i Ferrary. Podekscytowany Wybicki napisał sławnego Mazurka, aby oddać cześć dowódcy i wyrazić swą miłość do ojczyzny. Utwór wykonany został po raz pierwszy w nocy pomiędzy 10 a 11 lipca 1797 roku przed pałacem biskupim w Reggio Emilia, gdzie zgromadzili się polscy oficerowie. Scena ta w oczach miejscowych Francuzów i Polaków musiała wyglądać mniej więcej tak: w ciepłą, letnią noc tłum gromadzi się wokół orkiestry, ozdobionej włoskimi i francuskimi proporcami; czerwone kaszkiety na głowach zgromadzonych, symbol rewolucji francuskiej, z lotu ptaka wyglądają tak, jakby ktoś rozlał czerwoną farbę; na wietrze powiewają flagi i godła straży obywatelskiej; dyrygent gestem rozpoczyna utwór, i wreszcie ulice miasta wypełniają się nutami mazurka i przynoszą także do Włoch nadzieję na wolność Polaków ciemiężonych w kraju. W walce przeciwko okupacji wziął również udział Goffredo Mameli, autor hymnu narodowego Włoch z 1847 roku. W jednym z ostatnich wersów hymnu Mameli opisuje Polaków i Włochów jako ofiary tego samego kata: „Już austriacki orzeł stracił swe pióra, krew włoską, krew polską pił wraz z Kozakiem, lecz wypaliła mu serce”. W 1997 roku w Reggio Emilia obchodzono dwusetną rocznicę Mazurka Dąbrowskiego. W wydarzeniu brały udział władze obu krajów.
Miejscowość Reggio Emilia znajduje się w samym środku włoskiego zagłębia gastronomicznego, które obejmuje Parmę, Modenę, Bolo i Piacenzę. Miejscowość znajduje się na terytorium, które słynie z produkcji parmezanu, znana jest także ze swoich przedszkoli i metod edukacji pod nazwą „Reggio Children”, używanych na całym świecie. Reggio Emilia, mimo że zajmuje się bardziej produkcją niż turystyką, nie ma czego zazdrościć innym włoskim miejscowościom. W dodatku to właśnie tam 7 stycznia 1797 roku, kilka miesięcy przed hymnem Polski, na fali wolności wywalczonej przez Napoleona narodziła się włoska flaga, nazywana „Tricolore”. Co roku odbywają się tu uroczystości upamiętniające to wydarzenie, w których uczestniczą najważniejsi przedstawiciele państwa. Kto znajdzie się w okolicy, musi koniecznie pospacerować po eleganckich uliczkach w centrum miasta. Godna uwagi jest również katedra, przyłączona do Palazzo Vescovile oraz Sali del Tricolore, dziś siedziby rady wspólnotowej miasta, w której ponad 200 lat temu w czasie zgromadzenia ogłoszony został sztandar „który stał się chorągwią uniwersalną lub flagą Republiki Cispadańskiej, składający się z trzech kolorów: zielonego, białego i czerwonego, które to trzy kolory znajdują się także na cispadańskiej kokardzie, którą należałoby dać wszystkim”, informuje dokument z tamtej epoki. Za katedrą rozciąga się plac San Prospero, z którego wyłania się kościół z czerwonego marmuru. Został on wzniesiony na cześć świętego, który uratował miasto przed barbarzyńcami pod osłoną gęstej mgły, dzięki której było ono niewidoczne dla oddziałów nieprzyjaciela. Obowiązkowym miejscem do odwiedzenia jest Piazza Martiri del 7 Luglio, gdzie co tydzień odbywa się targ mieszkańców pod marmurowym spojrzeniem Teatru Valli, jednego z najpiękniejszych w Italii. Zmęczeni wycieczką mogą odpocząć na świeżym powietrzu przy stoliku jednej z licznych kawiarni na placu Fontanesi, jednym z najładniejszych i najbardziej kameralnych placów w mieście, urodziwym szczególnie latem dzięki otaczającym go drzewom. Można również spędzić wieczór przy kieliszku wina Lambrusco. Jak powiedzieliby miejscowi: “Sòm a post”!
tłumaczenie pl: Adrianna Bekas