Guido Fuga, efekty specjalne dla mistrza Pratta

0
81
Guido Fuga / arch. Guido Fuga

Architekt i rysownik Guido Fuga urodził się w Wenecji w 1947 roku. Od roku 1968 współpracował z Hugo Prattem przy tworzeniu takich słynnych serii, jak „Corto Malteseˮ czy „Gli scorpioni del desertoˮ, do których rysował liczne elementy i szczegóły kadrów i pasków. Wraz z drugim najważniejszym asystentem Pratta, którym był Raffaele „Leleˮ Vianello, jest autorem ilustrowanego tomu „Corto Scontoˮ, poświęconego tajemnicom i ciekawostkom Wenecji oraz licznych komiksów, które powstały po śmierci Pratta. Należy wspomnieć, że komiks jest tylko jednym z zainteresowań i zajęć Fugi, który pracował w najróżniejszych dziedzinach sztuki.

W poniższym wywiadzie poznamy wiele ciekawostek i anegdot o tym, jak powstawały przygody Corta Maltesego, o pracy rysowników i o prawdziwych osobach, które były inspiracją dla tworzonych przez Pratta postaci.

W jaki sposób zaczął pan karierę w świecie komiksu? Jak rozpoczęła się współpraca z Hugo Prattem?

Wszystko zaczęło się w 1968 roku, krótko po tym, jak zacząłem studiować architekturę. Wraz z moją narzeczoną Marioliną spotkaliśmy Pratta w księgarni, którą prowadziła moja dobra przyjaciółka, Nini Rosa (która później stała się wzorem dla postaci Esmeraldy w serii „Corto Maltese”). Mistrz, którego zaintrygowała moja dziewczyna (w mini spódniczce i z bardzo krótkimi włosami… to ona była Venexianą Stevenson z przygód Corta), zaprosił nas tego samego wieczoru do swojego domu, w dzielnicy Malamocco, na pyszny, mocno przyprawiony makaron. Spotkanie było początkiem długiej przyjaźni, a ja zostałem zaproszony do współpracy przy realizacji wszystkich elementów, których Pratt nie chciał rysować, a które musiały wyglądać idealnie: pojazdy wojskowe, pociągi, architektura w tle… Ja nazywałem je efektami specjalnymi. Hugo wtedy podpisał właśnie z „Pifem” umowę dotyczącą realizacji 20-stronicowych opowieści o postaci Corta Maltesego. W praktyce były to prawdziwe narodziny bohatera, który w „Balladzie o słonym morzu” był postacią drugoplanową, tak samo jak Rasputin, a prawdziwymi bohaterami była dwójka nastolatków. Na okładce pierwszego zbiorowego wydania „Ballady” we Włoszech, Pandora i Cain byli na pierwszym planie, a dwóch kompanów pojawiało się w tle.

Co może nam pan opowiedzieć o swojej karierze rysownika? Które z dzieł, nad którymi pan pracował, wspomina pan z największą przyjemnością?

Moja kariera komiksowa miała charakter epizodyczny, ponieważ zajmowałem się wieloma rzeczami: ilustracjami, storyboardami, obrazkami na dywany, marmurowymi intarsjami do stołów, współpracowałem też przez piętnaście lat z artystą konceptualnym Alighiero Boettim… Kiedy zmarł Pratt, wraz z kolegą Lelem Vianellem – który również był współpracownikiem mistrza – stworzyłem opowieść komiksową „L’ultimo volo” („Ostatni lot”), potem „Le Ali del Leone” („Skrzydła Lwa”) – komiks o historii lotnictwa – oraz „Cubanę”. Razem stworzyliśmy również przewodnik po Wenecji pt. „Corto Sconto”, który osiągnął wielki sukces na rynku wydawniczym.

Począwszy od lat 60. komiks włoski mocno ewoluował, stając się pełnoprawną formą sztuki. Których artystów uważa pan do dziś za najważniejszych?

Kiedy mówimy o wielkich nazwiskach włoskiego komiksu, to – oprócz Pratta – są to dla mnie Dino Battaglia, Guido Crepax czy Sergio Toppi, potem Vittorio Giardino, Milo Manara i niezwykle utalentowany, przedwcześnie zmarły Andrea Pazienza.

Jak wyglądała współpraca z Hugo Prattem? Które z dzieł, które razem stworzyliście, były dla pana najbardziej interesujące i które najbardziej zapadły panu w pamięć?

Z dzieł, które narysowałem z Prattem na pewno najbardziej lubię „Na Syberii” oraz „Baśń wenecką”, która powstawała dzień po dniu w naszym gabinecie w Malamocco, a kolorami zajmowała się Mariolina. Pomysłodawcą projektu był Alberto Ongaro, który współpracował z tygodnikiem „L’Europeo” – co tydzień miały ukazywać się w nim dwie kolorowe strony komiksu. Potem jednak, po spotkaniu w Londynie, gdzie wówczas mieszkał Ongaro, Hugo znalazł wymówkę, żeby uniknąć współpracy ze swym starym przyjacielem i współpracownikiem. Myślę, że chodziło o to, że nie chciał, by ktoś inny pisał dialogi jego bohaterów – każdy z nich był zresztą jego alter ego. Urodził się pod znakiem bliźniąt i miał podwójną naturę: z jednej strony był Cortem, z drugiej Rasputinem… Jeżeli inna osoba pisała o jego postaciach, to w pewnym sensie wykradała mu duszę.

Guido Fuga, Milo Manara,Hugo Pratt e Fulvia Serra / arch. Guido Fuga

Jak powstawały poszczególne odcinki, od szkiców do pełnych plansz komiksowych?

Realizacja odcinków podparta była dużą pracą bibliograficzną. Nie było wtedy komputerów, więc Hugo przygotowywał coś w rodzaju storyboardu, w którym podawał mi, gdzie mniej więcej mają znajdować się moje samoloty, wozy pancerne itp. Później decydował, dokąd ma podążać opowieść i historia rozwijała się spontanicznie, tak jak w przypadku „Baśni weneckiej”, która po kłótni z Ongarem powstawała jako czysta improwizacja, strona po stronie.

Venexiana, Hugo Pratt / arch. Guido Fuga

Wenecja odegrała fundamentalną rolę w historii włoskiego komiksu. Które aspekty miasta, jego historii i zabytków najmocniej zainspirowały waszą pracę?

Wenecja – jak zresztą napisaliśmy, już po śmierci Pratta, w naszym przewodniku „Corto Sconto” – była dla wyobraźni mistrza (i nie tylko jego) czymś w rodzaju niezwykłej sceny teatralnej. Podwójny labirynt – miejski i wodny – jest intrygującą zagadką dla marzycieli i dla tych, którzy poszukują symboli i wiedzy tajemnej.

Jak bardzo istotny był w przygodach Corta Maltesego i w innych dziełach Pratta element fantastyczno-ezoteryczny?

Pratt często sięgał po element ezoteryczny jako klucz, który pozwalał nawiązać do mitów. Mit był dla niego kluczem do rozwiązania każdej zagadki, a także pierwowzorem wszelkich opowieści. Corto ma niejednoznaczne podejście do wierzeń (czy to magicznych, czy innych); często jest świadkiem tajemnych obrzędów i rytuałów voodoo – nie rozumie ich, ale akceptuje. Maltańczyk sam wyciął sobie nożem linię szczęścia na dłoni, ponieważ urodził się bez niej: widocznie sądzi, że jest w stanie sam wpłynąć na bieg wydarzeń.

W dziełach Pratta bardzo obecny jest wątek walki ludów tubylczych przeciwko dominacji białych. Czy podobne podejście do tematu brało się głównie z biografii samego artysty, czy może było odzwierciedleniem konkretnej politycznej wrażliwości?

Pratt był ostatnim bardem zmierzchu kolonializmu, który wielką uwagę poświęcał szczegółom – mundurom, naszywkom wojskowym, pojazdom itd. Na pewno jego własne doświadczenie z dzieciństwa w Afryce było dla niego źródłem fascynujących go elementów – krajobrazów i wojskowych mundurów. Trzeba też wspomnieć o duchu tamtych czasów, kiedy młodzież w całym świecie zachodnim buntowała się i stawała po stronie ofiar kolonializmu. Pratt doskonale rozumiał, jak wyglądała sytuacja, ale podchodził do tego ze swoją typową ironią: pamiętam dobrze, kiedy dopytywał mnie – studenta architektury związanego z ruchem sześćdziesiątego ósmego roku – o studenckie protesty i zastanawiał się, czemu nie oblepiamy wykładowców bitumem i ptasimi piórami, tak jak robiono na jego ukochanym dzikim zachodzie.

Autoritratto di Hugo Pratt

Jaki był Hugo Pratt w życiu codziennym? Ile jego cech możemy znaleźć w Corcie i w innych bohaterach, których był twórcą?

Pratt był prawdziwym człowiekiem orkiestrą. Gdy wchodził do jakiegoś lokalu, natychmiast skupiał na sobie uwagę całego towarzystwa, a kiedy miał przy sobie gitarę, pięknie śpiewał utwory Burla Ivesa, którego uwielbiał, oraz piosenki z Ameryki Południowej, z którymi miał do czynienia, przez ponad dekadę, w Buenos Aires. Do dziś pamiętam libacje alkoholowe w domu w Malamocco: mistrz śpiewał do późnego wieczora, a wszyscy przyjaciele – w ciemności, oczarowani i upojeni alkoholem – czuli się jakby zagubieni w innym wymiarze, poza czasem. Pratt miał w sobie magię i, kiedy tylko chciał, potrafił rozśmieszać ludzi do łez za pomocą teatru wyobraźni, który potrafił przywołać. Ale już wystarczy, zmęczyło mnie wspominanie tamtych cudownych czasów. Mam nadzieję, że moja opowieść była wyczerpująca; jeżeli nie, zawsze można coś wymyślić, tak jak robił to wielki bajarz Hugo – trochę kłamczuch, ale genialny…

foto: Sławomir Skocki, Tomasz Skocki

***

Interesuje Cię historia włoskiego komiksu? Kliknij tutaj, aby przeczytać więcej artykułów z serii „Komixando”.
O Hugo Prattcie, jego twórczości i życiu pisaliśmy w poprzednich częściach tej serii. Przeczytasz je tutaj.