Edvard Munch – Podróż przez Norwegię, Włochy i Polskę

0
137

Oprócz poszukiwania, przeżywania i opowiadania doświadczeń, mniej lub bardziej związanych z relacją Włoch i Polski, próbuję też czasem rzeczy równie inspirującej: znalezienia trzeciego elementu łączącego, dla dalszego i mniej kanonicznego splotu kulturowego. Rolę kleju, a jednocześnie logicznie rzecz biorąc niekwestionowanego bohatera, odgrywa tu Norwegia, w postaci jej ikonicznego malarza Edwarda Muncha, którego niedawno odnowione muzeum w Oslo stanowi centralny punkt tej opowieści.

Często zdarza się, w różnych kontekstach, że artysta zostaje zapamiętany lub niemal całkowicie utożsamiony (niesprawiedliwie i powierzchownie) z jednym dziełem, co w konsekwencji odsuwa nieco w niepamięć resztę twórczości; rzadko jednak dzieje się to z przytłaczającą siłą, właściwą samej sztuce, jak w przypadku „Krzyku”.

W sobotę 22 października miałem zaszczyt gościć w MUNCH, niepowtarzalnym 13-piętrowym wieżowcu we wschodnim, historycznym centrum stolicy Norwegii, który od około roku jest nowym domem dla ogromnej spuścizny malarza.

Po satysfakcjonującej, kilkugodzinnej wizycie, miałem przyjemność przeprowadzić wywiad z szefem programowym MUNCH, Larsem Toft-Eriksenem, dzięki szefowej biura prasowego Maren Lindeberg. Była to doskonała okazja, aby podsumować mniej lub bardziej znaną spuściznę artystyczną Edwarda Muncha, jego niezbyt jawne związki z Włochami i Polską, a także dowiedzieć się więcej o różnorodnych wystawach.

Jeśli chodzi o niebezpieczeństwo dla artysty, jakim jest zachłyśnięcie się nieobliczalną globalną sławą jednego z jego produktów, Toft-Eriksen patrzy na to z bardziej konstruktywnej strony: „Z pewnością istnieje takie ryzyko, jeśli chodzi o Krzyk. Możemy jednak dostrzec plusy tej sytuacji, ponieważ ludzie poznają wtedy Muncha bardziej, a w końcu to właśnie czyni go tak wielkim, popularnym i docenianym. Już za życia, choć nie był bynajmniej supergwiazdą”, jaką jest dzisiaj, był zawsze postacią znaną i rozpoznawalną, cenioną zwłaszcza we Francji i Niemczech. Wielka sława przyszła później, wraz z muzeami i wystawami. Pierwszy pomysł na muzeum miał nawet sam Munch w latach 30. XX wieku; dzisiejsze muzeum powstało w 1963 roku w innej lokalizacji, a od października 2021 roku działa w obecnym miejscu”.

Warto wspomnieć o ważnej pozycji z Włoch, która rzuca nowe światło na artystę: dokument „Munch. Miłość, duchy, wampirzyce”, trójkolorowa produkcja wyjątkowo trafiła do włoskich kin 7, 8 i 9 listopada. Bezprecedensowa podróż w głąb życia Edvarda Muncha i jego Norwegii, od zachwycającego domu w Åsgård-strand, po obrazy urzekającej Skandynawii. Przemierzając pokazane w filmie sale majestatycznego MUNCHA i obserwując dzieła, możemy zastanowić się nad tematami, które naznaczyły istnienie i sztukę autentycznego geniusza i prekursora.

Przechodząc do analizy związku z Munchem z punktu widzenia konkretnej   produkcji artystycznej, to o ile w odniesieniu do Polski należy podkreślić związek ze Stanisławem Przybyszewskim (który w 1893 roku poślubił znaną już wówczas Munchowi malarkę Dagny Juel, której portret z tego samego roku możemy zobaczyć obok), to w odniesieniu do Włoch Toft-Eriksen mnie zaskoczył: „Mówi się o długiej przyjaźni z polskim pisarzem; obaj byli w rzeczywistości bardzo blisko. Natomiast w Bel Paese, w Rzymie, Munch bywał kilkakrotnie. Istnieje zresztą obraz, jego autorstwa, przedstawiający grób jego wuja, słynnego historyka Petera Andreasa Muncha, pochowanego w stolicy Włoch”.

Miejsce spoczynku, o którym mowa, to słynny Cmentarz Niekatolicki w dzielnicy Testaccio.

Wracając do MUNCH w Oslo, o licznych i różnorodnych wystawach, które zdobią 13 poziomów wieżowca, decyduje sam Larsa Toft-Eriksena, który jest zatem najbardziej odpowiednią osobą, by zapytać o charakterystykę niesamowitych elementów kultury wizualnej, bodźców sensorycznych czy dzieł artystycznych wybranych do przestrzeni muzealnych: „Nie wszystko jest koniecznie związane ściśle z Munchem. Jest dużo sztuki nowoczesnej, współczesnej, o integrujących aspektach, ale wybór nie jest dokonywany wyłącznie na podstawie powiązania. Nadal istnieją i wcześniej istniały np. artystki będące pod silnym wpływem Muncha, jak w przypadku Tracy Enin. Kolejność pięter wieżowca jest ważna, a w przestrzeniach jest wiele możliwości poruszania się, jego kulminacją jest taras na dachu z widokiem na miasto”.

Całe to doświadczenie było bardzo satysfakcjonujące i trudne do podsumowania. Możliwość ciągłego odkrywania nowych rzeczy, wychodzenia poza to, co powierzchowne, to ciągła satysfakcja.

P.s. Powiem to na końcu, szeptem, ale muszę: „Krzyk” jest wspaniały, we wszystkich trzech wersjach oferowanych przez MUNCH, i wyraźnie przyciąga gości jak nic innego. Ale to, co naprawdę pozostawia wszystkich w oszołomieniu, to całe muzeum, najlepszy sposób, w jaki Oslo świętuje geniusz swojego Edwarda Muncha.

Tłumaczenie pl: Maja Kaszyńska