Warszawa (i Polska) w obiektywie fotografa Federico Caponiego

0
1314

FOTOGRAFIA

Federico Caponi, absolwent filozofii Università di Firenze, rozpoczynał karierę fotografa we włoskich teatrach (Politema w Cascina, Verdi i Flog we Florencji). Pracuje jako asystent i fotograf w różnych produkcjach telewizyjnych, dla MTV, Fox Family Channel i Dirty Poet Films. Jest autorem reportaży społecznych z Azji i Europy. W Polsce jego fotografie opublikowano w Przekroju, Rzeczpospolitej, Gazecie Wyborczej i w wydawnictwach Teatru Narodowego w Warszawie. Posiada własne studio i tradycyjną ciemnię w Pracowni Wschodniej, na stałe współpracuje z warszawskim studiem graficznym Temperówka. Wraz z Magdaleną Stopą, jest współautorem dwóch książek o tematyce varsavianistycznej, „Chleb po warszawsku” i „My, rowerzyści z Warszawy”. W roku 2013 wystawił swoje prace na EASTREET w Lublinie. W Warszawie mieszka od 2006 roku. Fragment jego portfolio jest do obejrzenia na stronie www.federicocaponi.com. To właśnie tam Federico publikuje swoje nieco mniej przystępne w odbiorze zdjęcia, czyli te nieco „brzydsze”, smutniejsze. Wielu ludzi docenia jego fascynujące, odmienne zdjęcia, jednakże w gruncie rzeczy, według niego, w Polsce brakuje jeszcze odwagi do wyciągania na światło dzienne mniejszych czy większych tragedii zwykłego człowieka, i nawet te najbardziej postępowe czasopisma rzadko decydują się na ich opublikowanie. Caponi, poprzez swoje prace, opowiada nam między innymi historie kobiet uwikłanych w handel seksem, ale także o alkoholizmie czy chłopcach z Izby Dziecka. Robi to dla siebie samego, dla samorozwoju, ponieważ na takich zdjęciach i tak się nie zarabia. Niekiedy aby zrobić trzy zdjęcia do poważnego reportażu potrzeba 6 miesięcy! Najpierw trzeba przygotować sobie tło, zdobyć zaufanie fotografowanych ludzi. Federico jest na to zawsze przygotowany, stał się w tej dziedzinie ekspertem. Zawsze z aparatem fotograficznym u boku, gotowy na nowe wyzwania zawodowe. Jasne, zdarza mu się robić zdjęcia komercyjne, tak jak każdy profesjonalista jest skłonny robić wszystko po trochu, jeśli tylko jest na to zapotrzebowanie. Jednak jego własny styl najlepiej odzwierciedla się właśnie w reportażach o tematyce społecznej. Generalnie rzecz biorąc, nie podobają mu się pytania na ten temat. „Nie powinno się pytać malarza: dlaczego malujesz tymi kolorami?”, mówi Caponi. „Dla mnie to jest oczywisty wybór. Taki jest mój styl. Taka jest moja poetyka.”

WARSZAWA

Mimo że z początku polska stolica wydała mu się szara i przygnębiająca (wrażenie podzielane nawet przez niektórych warszawiaków), powoli zaakceptował, a później pokochał to miasto. To tutaj urodziła się jego córka, to tutaj mieszka od 8 lat. Na chwilę obecną Warszawa stała się jego drugim domem. Natomiast jego pierwszy dom, Toskania, a raczej Florencja, pozostała mu głęboko w sercu. Nie chciałabym, aby zabrzmiało to zbyt dramatycznie. Ale widząc jego gęsią skórkę (dosłownie), kiedy opowiadał mi o swoim dzieciństwie i o tym, jak Babcia pokazywała mu wszystkie ukryte florenckie zakamarki, przekonałam się o tym niezbicie. Ba! Podobnie reaguje mówiąc o Sienie, mieście od zawsze rywalizującym z Florencją! Jednak Warszawa również potrafi być, lub chociażby wydawać się, piękna jak Paryż – zależnie od punktu widzenia i obranej trasy turystycznej. Babcia, kobieta bardzo elegancka, po zobaczeniu z Warszawy jedynie Traktu Królewskiego, Łazienek i Żoliborza odniosła wrażenie, że jest to właśnie taki mały Paryż! Innym członkom rodziny Federico odważył się pokazać więcej obliczy stolicy, docierając tam, gdzie nawet niewielu “rdzennych” mieszkańców dociera, jeśli nie przypadkiem: Koło, odległa Praga… Federico lubi chłonąć to, co lokalne: język, kulturę, kuchnię. Włoska restauracja w Warszawie? Nigdy! Kiedy brakuje mu smaku prawdziwej włoskiej kuchni, wykonuje szybki telefon do Florencji: “Mamo, jutro przyjeżdżam.” – i gotowe! W Warszawie natomiast jego ulubiona jadłodajnia, gdzie wg niego można zjeść na światowym poziomie “z odrobiną miejscowej tradycji”, to Bufet Centralny przy ul. Żurawiej 32/34, lub też Słodki Słony na ul. Mokotowskiej 45. Z klubów wymienia Basen (ul. M. Konopnickiej 6) i Nie Zawsze Musi Być Chaos na ul. Marszałkowskiej 10 (wejście od Oleandrów) – fundację promującą dobry design i kulturę słuchania muzyki poważnej, jazzu, awangardowej i ludowej. Organizuje wydarzenia muzyczne i artystyczne, wspierając najbardziej wartościowe prace i rozwijając wrażliwość społeczną. Ostatnio stała się bardzo trendy i pojawiła się w sekcji “Zrób to w Warszawie” w “Co jest grane” (dodatek kulturalny do Gazety Wyborczej).

POLSKA

Federico poznał ją dobrze podczas stanu wojennego za pośrednictwem zdjęć polskiego fotografa Chrisa Niedenthala. Były to słynne zdjęcia, obecne w międzynarodowej prasie, takiej jak włoskie L’Espresso. Jak mówi Caponi, we Włoszech wszyscy znali ruch Solidarność, z uwagi na fakt, że.najbardziej szanowana postać włoskiej lewicy (za swoje umiarkowane poglądy), Enrico Berlinguer przyjaźnił się z Jackiem Kuroniem. Co sądzi Federico kiedy słyszy o obecnym cudzie gospodarczym Polski? Porównuje ją zawsze do Włoch, gdzie nadal żyje się lepiej niż nad Wisłą, ale które niestety znajdują się obecnie w fazie dekadencji. Polacy, poczynając od roku 1989, musieli zbudować swoje państwo prawie od zera. Tak więc, według niego nie ma mowy o cudzie, a raczej o imponującym wzroście gospodarczym spowodowanym stosunkowo szybkim rozwojem Polski. Nadal widoczne są ogromne różnice między Polską A (tą bogatą, jak Warszawa) a Polską B (biedniejsze miasta, takie jak np. Lublin). W Lublinie koszty wynajmu są bardzo niskie, jednak na każdym rogu widać biedę, nie trzeba długo szukać. Dla fotografa społecznego jest to “raj”. We Włoszech granica między bogatymi i biednymi dzieli kraj na Północ i Południe gdzieś na poziomie Rzymu. Niestety, Polska pozostaje państwem dość silnie scentralizowanym, co odróżnia ją od Włoch: złożonych ze stosunkowo niezależnych miasteczek, z których każde ma swoją piazzę (plac), gdzie zawsze znajdzie się jakaś praca. W Polsce natomiast istnieją miliony miejsc z trzema domami na krzyż. Nie mając tam wiele do roboty, ludzie popadają niekiedy w alkoholizm. Według Federico, również we Włoszech istnieje ten problem, jednak jest być może nieco mniej widoczny (w każdym miasteczku, na każdej piazzy znajdziemy: głupca, pijaka i księdza). W Polsce alkoholizm bywa niekiedy pełnoprawnym stylem życia. Kultura picia w tych dwóch krajach różni się, jednakże w ostatnich latach również w Polsce widoczne jest inne nastawienie. Zaczęto stawiać na produkty regionalne i słabsze gatunki alkoholu. Na prowincji otwierane są niewielkie browary, gdzie produkowane jest wysokiej jakości piwo, może odrobinę droższe, ale jednocześnie “prawdziwsze”. Takie piwowarnie dają zatrudnienie osobom pochodzącym z małych miasteczek bez innych perspektyw. Tak więc, kupując lokalne piwo (np. Ciechan czy Pinta) wspieramy produkty wysokiej jakości, ale też dobrobyt lokalnej społeczności!