I Say Mikey – druga strona medalu

0
919

Ewa Solonia

www.soloniacity.blogspot.com

Warszawiacy, którzy chodzą na dyskoteki słynące nie tylko z dobrej zabawy, ale również muzyki z pewnością spotkali tego wysokiego, wesołego DJ-a, który nazywa się I Say Mikey. Idąc na jego imprezę mamy pewność, że będzie różnorodnie, energetycznie i bardzo tłoczno, bo I Say Mikey jest obecnie prawdopodobnie najmodniejszym DJ-em w Warszawie. Mimo że na rynku działa od 10 lat, to właśnie teraz jego kariera nabrała tempa, czego dowodem jest pękający w szwach grafik. Jednak dziś nie o tym będzie mowa! Nie każdy to wie, ale ten znawca imprezowych rytmów ma drugą, równie interesującą pasję.

Michał Torzecki, bo tak nazywa się sprawca wielu moich nieprzespanych nocy, ma w życiu dwie równoważące się pasje: muzykę i… malarstwo. Weekendami bawi ludzi, aby w tygodniu malować w samotności. Wychował się w Nowym Jorku, a po powrocie do kraju ukończył Europejską Akademię Sztuk, gdzie obronił dyplom pod okiem Franciszka Starowieyskiego. Następnie został jego asystentem, aż do śmierci profesora. Figuratywne malarstwo Michała oscyluje wokół jednego tematu.

– Kocham zwierzęta i moje prace związane z malarstwem (a także charytatywne) są im poświęcone. Pierwsza wystawa po ukończeniu studiów nosiła tytuł “ZOO” i przedstawiłem w niej portrety psychologiczne ponad 20 zwierząt. Od tego czasu najmocniej trzymam się właśnie tego tematu.

Jest to Twój zawód wyuczony. Kiedy zorientowałeś się, że właśnie tym chcesz się zajmować?

– Wrażliwe oko odziedziczyłem chyba genetycznie (śmiech). Mój ojciec jest metaloplastykiem, ale też maluje obrazy. Mój dziadek był architektem, ale też malował. Prapradziadek też malował. Chyba tylko pradziadek nie malował, ale za to jego brat cioteczny był chyba najwybitniejszym artystą plastykiem wśród nas. Ja zawsze lubiłem rysować.

Michał ma przytulny pokój w Pracowni Wschodniej przy ul. Lubelskiej, gdzie przy romantycznym dźwięku przejeżdżających pociągów maluje obrazy na zamówienie i przygotowuje się do swojej czwartej autorskiej wystawy.

– Tym razem postanowiłem przygotować kolekcję przedstawiającą nowe podejście do pop artu. To kombinacja memów, czyli popularnych obrazków, którymi ludzie posługują się w internecie, z popularnymi frazesami. Dzięki zaskakującym połączeniom obrazy i teksty nabierają nowego znaczenia. Myślę, że kultura obrazkowa w internecie bardzo ogranicza relacje międzyludzkie. To przykre, że ludzie zamiast normalnie się komunikować przesyłają sobie obrazki i godzinami siedzą przed komputerem i oglądają kotki. O ile wiem, nie było jeszcze nigdzie na świecie wystawy konceptualnej o memach. Jest to na tyle ciekawe i potoczne zjawisko, że sam temat sprowokuje odbiorców do dyskusji.

Prace Michała stanowią sztukę konceptualną, a więc na ich temat się dyskutuje. Najbliższą okazją do rozmowy będzie wernisaż 29 Listopada, w galerii Mysia 3, o godzinie 19. Do zobaczenia!