Komiks był jedną z pasji Federica Felliniego, który rozpoczął swą karierę właśnie jako rysownik. W latach 1938-1946 młody Federico współpracował z różnymi czasopismami, dla których tworzył karykatury i historyjki komiksowe, a już jako reżyser nigdy nie przestał rysować. Jego najważniejszym wkładem w historię dziewiątej sztuki były jednak dzieła, które stworzył wraz z jednym z najsłynniejszych i najbardziej uznanych włoskich rysowników – Milem Manarą.
W 1984 roku Fellini – pasjonat magii i ezoteryzmu – myślał o stworzeniu filmowej adaptacji jednego z dzieł Carlosa Castanedy, kontrowersyjnego pisarza i „szamana” pochodzącego z Peru. Jesienią roku 1985 włoski reżyser wyruszył do Meksyku, by spotkać się z Castanedą, a towarzyszyli mu między innymi pisarz Andrea De Carlo (który wcześniej pracował z nim nad filmem „A statek płynie”) i amerykańska aktorka Christine Engelhardt. Podróż ta, pełna dziwnych wydarzeń i sytuacji, przyczyniła się do zerwania przyjaźni między Fellinim a De Carlo. Ten ostatni wydał w 1986 roku powieść „Yucatan”, zainspirowaną właśnie ich podróżą do Meksyku. Zdenerwowało to bardzo Felliniego, ponieważ w tym samym roku opublikował swoją wersję tej historii (pod pierwotnym tytułem „Viaggio a Tulun”) w „Corriere della Sera”, prezentując ją jako zapowiedź swojego następnego filmu, który jednak nigdy nie powstał.
W 1988 roku Milo Manara, który poznał Felliniego kilka lat wcześniej, skontaktował się z reżyserem, aby zaproponować mu komiksową adaptację opowiadania wydanego w „Corriere”. Urodzony w 1945 roku Manara był już wtedy cenionym artystą, znanym głównie z dzieł erotycznych, takich jak „Klik” (1982) czy „Zapach niewidzialnego” (1985). Fellini zaakceptował propozycję rysownika, a tamten niezrealizowany film stał się „Viaggio a Tulum” („Podróżą do Tulum”), komiksem onirycznym, zabawnym i zmysłowym jak najlepsze z jego dzieł stworzonych dla kina. Fabuła, która różni się częściowo od oryginalnej wersji, jest pełna tajemnic, magii i fascynacji cywilizacjami prekolumbijskimi – szczególnie ludem Tolteków.
Głównymi bohaterami „Podróży do Tulum” są – oprócz samego Felliniego – reżyser Snàporaz, piękna i tajemnicza Helen i niezdarny, sympatyczny Vincenzone. Snàporaz, którego Fellini wybiera na początku komiksu jako swoje alter ego na czas podróży, ma twarz Marcella Mastroianniego i nazwisko postaci, którą wielki aktor zagrał w „Mieście kobiet”, filmie Felliniego z 1980 roku. Postać Helen jest luźno wzorowana na Engelhardt, natomiast dziwna wydaje się obecność Vincenzone – jest to dziennikarz Vincenzo Mollica, który nie towarzyszył Felliniemu w podróży do Meksyku. Decyzję, by pojawił się on w komiksie zamiast De Carlo można rozumieć jako złośliwość wobec pisarza, ironiczną zemstę za „kradzież” opowieści Felliniego. Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów, wspomnieć można o Sibyl, mrocznej wersji Christiny/Helen, lub o meksykańskim czarowniku Hernandezie, ale „Podróż” pełna jest barwnych i oryginalnych postaci, które czasami pojawiają się tylko w kilku kadrach. Na pierwszych kilku stronach komiksu Helen i Vincenzone, w poszukiwaniu Felliniego, udają do Cinecittà, gdzie spotykają bohaterów wielu filmów włoskiego reżysera, bardzo dokładnie i realistycznie narysowanych przez Manarę. Dalej Fellini i Manara umieszczają w opowieści chilijskiego reżysera i pisarza Alejandra Jodorowsky’ego i słynnego francuskiego rysownika Jeana „Moebiusa” Girauda – autorów jednego z arcydzieł światowego komiksu, „Incala” (1981-1988).
W “Podróży do Tulum” Fellini i Manara bawią się często w burzenie “czwartej ściany” między fikcją a światem realnym: główni bohaterowie są świadomi tego, że są postaciami w komiksie i nieraz komentują absurdalność fabuły i brak logicznego ciągu zdarzeń. Chyba najbardziej interesująca jest scena, gdzie Snàpo- raz rozmawia przez telefon z reżyserem i wyraża swą frustrację spowodowaną dziwaczną historią, której jest bohaterem. Jednak właśnie to, odpowiada reżyser, jest powodem, dla którego nigdy nie nakręcił filmu, o którym od dawna myślał: scenariusz był po prostu zbyt absurdalny. Jedynym środkiem, jaki Fellini miał, by dokończyć ten szalony i fantastyczny projekt, był zatem komiks. Przeciwwagę dla zdecydowanie surrealistycznej i onirycznej fabuły stanowią niezwykle szczegółowe i realistyczne rysunki mistrza Manary. Podobnie jak w innych dziełach włoskiego artysty na pierwszy plan wysuwa się sposób ukazywania kobiecego ciała, jednak dużym błędem byłoby uznanie „Podróży do Tulum” za banalny i wulgarny komiks erotyczny. Sposób, w jaki przedstawione są twarze postaci – szczególnie Mastroianniego – ociera się o fotorealizm, podobnie jak w przypadku krajobrazów, budynków i miejskich scenerii, które narysowane zostały z niesamowitą dbałością o szczegóły i autentycznie filmowym rozmachem.
„Podróż do Tulum” ukazała się w odcinkach na łamach magazynu „Corto Maltese” w 1989 roku. Kilka lat później, w roku 1992, Fellini i Manara stworzyli komiksową wersję innego filmu, którego reżyser z Rimini nigdy nie nakręcił, tym razem naprawdę legendarnego – była to „Podróż G. Mastorny, zwanego Fernet”.
Foto: Sławomir Skocki, Tomasz Skocki