Mówić o winie oznacza konfrontować się z historią człowieka, uznać ograniczenia egzystencji i
zrozumieć, że od zawsze w naszej naturze tkwiło dążenie do transcendentalnych przeżyć
niezwiązanych z religią, całkowicie cielesnych i tragicznie doczesnych, do przezwyciężenia
(choćby chwilowego) smutku i ograniczeń wynikających z naszego życia.
Wino jest i było od zawsze, od samych początków starożytności, głównym medium tego
chwilowego uwolnienia od ziemskiego balastu. Nawet sam Platon, znany z twardych zasad, doradzał starcom picie wina.
Z drugiej strony, według Biblii to sam Bóg złożył wino ludziom w darze: „w radości pij swoje wino” (Księga Koheleta, rozdział 9); w innym fragmencie człowiek śpiewa Bogu, dziękując: „Boże mój, Panie, jesteś bardzo wielki! … Każesz rosnąć trawie dla bydła i roślinom, by człowiekowi służyły, aby z roli dobywał chleb i wino, co rozwesela serce ludzkie”; (Psalm 104).
Trudno jest sobie wyobrazić, jaki wpływ na samopoczucie człowieka starożytnego miało odkrycie
regenerujących i podnoszących na duchu przymiotów wina. W świecie, w którym żywot był trudny i krótki, a człowiek zmuszony był do ciągłej walki ze złowrogą naturą, wino musiało wydawać się
istnym darem od bogów, naturalnym towarzyszem jedzenia, czyli drugiej z niewielu dozwolonych
przyjemności…
Poza tym wino często jest jednym z niewielu źródeł uciechy pozostawionych śmiertelnikom,
słodkim remedium na ludzką niedolę, zdolnym uczynić żywot bardziej znośnym. W literaturze
radość osiągana dzięki winu stanowi oddzielny topos. Tak samo jak jego zdolność przynoszenia
ulgi w znojach życia. Już w starożytności odkryto jego cudowne cechy. Przez długi czas wino było
jedynym środkiem dezynfekującym używanym do odkażania ran, a Hipokrates uważał je za
niezbędny element każdej terapii. Zatem w zbiorowej świadomości było ono odpowiednikiem
naszego dzisiejszego jabłka odstraszającego choroby.
Prawdopodobnie krainą, w której pierwszy raz spróbowano tego smacznego napoju, była Azja
Mniejsza. Potwierdza to biblijna przypowieść, według której Noe był pierwszym hodowcą
winorośli. Przypadek chciał, że jego arka osiadła na górze Ararat, zlokalizowanej w dzisiejszej
Turcji. Tezę tę zdaje się potwierdzać perska legenda, która mówi, że wino odkryto właśnie w Persji
na dworze mitycznego króla Jamsheeda. Wieść głosi, że kazał on przechowywać kiści winogron w
wazonach, do spożycia poza sezonem. W jednym z tych wazonów z winogron zaczęła wydobywać
się piana i dziwny zapach, więc uznano je za trujące. Jednak pewna nieszczęśliwa konkubina króla,
chcąc odebrać sobie życie domniemaną trucizną, odkryła, że ta powoduje nieoczekiwaną radość i
oferuje regenerujący sen.
Jeśli to prawda, że in vino veritas, Odyseusz miał powody do obaw w związku z działaniem wina,
gdyż ryzykował zdemaskowanie jednego ze swoich misternych forteli (ważną rolę odgrywało tu
zresztą samo wino, dzięki któremu udało się przechytrzyć Polifema).
Jednakże wady wina należą do wyjątków. Dużo częściej ten boski nektar z winogron widziany jest
jako nośnik najbardziej wysublimowanej poezji, zdolny nadawać magiczne zdolności naszej wyobraźni.
Część II: kliknij tutaj